W 1988 r. pewien Włoch wybrał się na konną przejażdżkę. W trakcie galopu wierzchowiec potknął się, a mężczyzna spadając z konia doznał poważnych obrażeń głowy. Wykonana w szpitalu tomografia komputerowa mózgu wykazała uszkodzenia części płatów czołowego i skroniowego w lewej półkuli. Mimo to po przebytej rekonwalescencji ofiara wypadku właściwie nie wykazywała żadnych zaburzeń mowy, rozumienia i inteligencji. Po pewnym czasie okazało się jednak, że mężczyzna miał bardzo specyficzne problemy z pamięcią: nie był w stanie przypomnieć sobie nazw własnych – imion, nazwisk, miast czy państw. Ku zaskoczeniu psychologów potrafił jednak prawidłowo dopasować zdjęcia znanych osób do listy nazwisk. Wiedział też, że dana fotografia przedstawia premiera rządu albo znanego aktora, choć nie umiał wydobyć z pamięci ich imion i nazwisk. Pacjent ten w literaturze medycznej występuje pod inicjałami L.S.
A oto inna historia. W połowie lat 80. brytyjski śpiewak i dyrygent Clive Wearing zachorował na wirusowe zapalenie mózgu. Spowodowało ono poważne uszkodzenia tego organu. Wearing nie był w stanie zapamiętać bieżących wydarzeń, nawet tego, co działo się przed kilkoma minutami. Cały czas miał wrażenie, jakby przed chwilą odzyskał przytomność. Natomiast pamięć o zdarzeniach z dalszej przeszłości nie została poważnie zaburzona. Wearing przypominał sobie dość dobrze własny życiorys, choć z innymi faktami (np. pytaniem, kto napisał „Romea i Julię”) nie był w stanie sobie poradzić. Co ciekawe, jego zdolności muzyczne nie zostały właściwie naruszone – nadal potrafił dyrygować, grać na instrumentach i śpiewać.
Siedem plus minus dwa
Powyższe przypadki sporo mówią o naturze ludzkiej pamięci. Nie trzeba być dociekliwym naukowcem, by na ich podstawie stwierdzić, że zdolność zapamiętywania nie polega na wrzucaniu informacji do jednego wielkiego magazynu, a pamięć jest niezwykle skomplikowaną funkcją mózgu.