Początków języków migowych należy szukać blisko 200 lat wstecz, kiedy w sposób zorganizowany zaczęto tworzyć edukację dla głuchych. Powstawały szkoły – przeważnie z internatami – i tak rozproszeni niesłyszący znaleźli się w grupie, która stała się wystarczająca do wytworzenia języka. Bo języki migowe tworzą się spontanicznie i naturalnie – podobnie jak języki foniczne. Potrzeba tylko, by w jednym miejscu zebrała się masa krytyczna ludzi mających potrzebę komunikacji. Jak to się dzieje, możemy ciągle obserwować. W zasadzie na naszych oczach narodził się migowy język nikaraguański (lata 70. XX w.) czy Izraelski Język Migowy. W 1932 r. powstała pierwsza szkoła dla głuchych w Jerozolimie. Dziś izraelski migowy ma 10 tys. użytkowników.
Dla badaczy języków takie sytuacje to prawdziwa gratka! Stanowią one bowiem prawdziwe laboratorium językowe, gdzie można obserwować ewolucję języka i mieć wgląd w to, jak w ogóle tworzy się język.
Bo języki migowe są równoważne fonicznym. Pokazują to m.in. badania migających osób, które na skutek udaru czy wylewu doznały uszkodzenia ośrodków mózgu odpowiedzialnych za mówienie czy rozumienie mowy. Zaburzenia języka, które powstają wskutek zniszczenia części neuronów, noszą nazwę afazji. Może się wskutek nich zdarzyć, że mowa jest sylabizowana, a wypowiedzenie prostych słów wymaga czasu i sporego wysiłku, zaburzona jest gramatyka. Dokładnie to samo dzieje się, kiedy uszkodzenia ośrodków mowy dozna osoba głucha. Bo język migowy „siedzi” w naszej głowie dokładnie w tym samym miejscu co foniczny. I rządzą nim takie same prawa.
Naprawdę?! – reagują często na takie stwierdzenie słyszący, którzy wyobrażają sobie, że migowy to rodzaj prostej pokazywanki – sposób komunikacji wspólny dla wszystkich głuchych na całym świecie, swoiste esperanto.