KATARZYNA KAZIMIEROWSKA: – Chcę, żeby nasza rozmowa była skierowana do nastolatków...
TOMASZ SREBRNICKI: – ...nie, nastolatek tego nie przeczyta. To trzeba do rodziców.
Dlaczego?
Bo nastolatka to nie interesuje. Jego interesuje tylko jego własna osoba i koledzy. Jednocześnie jest bardzo empatyczny wobec cierpienia innych osób, łatwo się wzrusza, kiedy komuś jest źle. W grupie rówieśniczej jest najczęściej wrażliwy na problemy innych, ale też wrażliwy, gdy ktoś go nie zauważa.
Tak pan sądzi? To co siedzi w głowie nastolatka?
Po pierwsze, to moment gwałtownego rozwoju poznawczego. Pojawia się myślenie abstrakcyjne, zaczyna się zauważać takie rzeczy, jak wojna, okrucieństwo, cierpienie czy samotność, świat przestaje być zero-jedynkowy. Po drugie, człowiek staje też przed wyzwaniami – czy to chodzi o zakupy w warzywniaku, czy o wybory polityczne – wobec których jest bezradny, bo nie ma doświadczenia, by wyciągać wnioski. A po trzecie, rodzi się w nim silna potrzeba przynależności do jakiejś grupy.
Rodzice nie wystarczają już jako autorytety?
Ależ właśnie chodzi o to, że trzeba szukać innych autorytetów.
Nastolatek nie chce rady: nie idź tą drogą, bo ja nią szedłem?
W zdrowym wzorcu adolescencji nastolatek będzie dążył do dyskusji z rodzicem na temat wartości, tego, jak się zachować. Chętnie zgłosi się do rozmowy, ale nie takiej, gdzie poda mu się rozwiązanie, bo on jest na takim etapie, że sam musi je wygenerować. Kłopot polega na tym, że to bardzo trudne, jak się nie ma doświadczeń. A w tym wszystkim mamy nastolatka z nieukształtowanym do końca mózgiem, dla którego czas nie istnieje, sen postrzega jako zbędny, i któremu się wydaje, że jest omnipotentny i nieśmiertelny, więc nie musi jeździć na rowerze w kasku.