Agnieszka Sowa: – Im więcej pieniędzy, tym mniejsza chęć do dzielenia się nimi. Prawda czy fałsz?
Janusz Czapiński: – Część tych, którzy dorobili się naprawdę dużego majątku, zachowuje się w taki skrajnie egoistyczny sposób, patrząc tylko na korzystny bilans jakiejkolwiek relacji czy podjętej przez siebie decyzji. Ale to jeszcze nie oznacza, że wszyscy są tacy. Przynajmniej część nie zgubiła zdolności odczuwania empatii.
Jak im się to udało?
Wiele zależy od tego, w jakiej kto żyje kulturze. W indywidualistycznej, której prototypem niewątpliwie jest społeczeństwo amerykańskie, istnieje rzeczywiście silna presja, że grać należy na siebie, indywidualnie lub na to trochę poszerzone ego, czyli molekularną rodzinę. Tam inni pozostają poza sferą zainteresowania. Natomiast w tradycyjnych kulturach kolektywistycznych, które nie przeszły na liberalizm gospodarczy, liczy się znacznie szerszy krąg ludzi: klan, szeroka rodzina, społeczność pracownicza w firmie. Tam znacznie słabiej widać te odruchy ku sobie, potocznie kojarzone z egocentryzmem zamożnych.
Jednak statystyki wyraźnie wskazują, że ludzie bogaci dają mniej na cele charytatywne niż biedni. A powinno być odwrotnie.
Statystyki są różne. Porównania międzynarodowe pokazują jasno: im bogatszy kraj, tym większa szczodrość obywateli. Polska bardzo różni się pod tym względem od krajów skandynawskich. Bogaci Polacy mniej chętnie niż np. Szwedzi dzielą się swoim majątkiem. Ale odsetek tych, którzy są skłonni brać udział w akcjach charytatywnych, jest wśród osób zamożniejszych tylko odrobinę mniejszy niż wśród uboższych. Nie można więc kategorycznie stwierdzić, że im bogatszy Polak, tym ma mniejszą skłonność do dzielenia się pieniędzmi.