Ja My Oni

Rambo odchodzi

Męskość: wielkie zagubienie

Leigh Bowery – portret Luciana Freuda (1922–2011) Leigh Bowery – portret Luciana Freuda (1922–2011) The Lucian Freud Archive/Bridgeman Images
Kim jest współczesny mężczyzna.
Studium postaci – rysunek Pierre- Paula Prud'hona (1758–1823)Musee Conde/Bridgeman Images Studium postaci – rysunek Pierre- Paula Prud'hona (1758–1823)

Artykuł w wersji audio

W 2010 r. w chińskim konkursie piosenki „Happy boy” wystąpił nastolatek Liu Zhu. Ubrany w tęczową bluzkę i niebieskie rurki, wyglądał jak piękna dziewczyna. Miał damski głos i długie włosy. Jego występ był trzykrotnie przerywany przez jurorów. Kwestionowali oni płeć uczestnika i grozili rewizją osobistą. Pomimo tych niedogodności Liu wykonaniem skomponowanej przez siebie piosenki podbił serce publiczności i zyskał natychmiastową sławę. Jego zdjęcia w kobiecej stylizacji opanowały internet.

„Fenomen sztucznej kobiety” (z chińskiego: weiniangxianxiang) – zniewieściałych mężczyzn, którzy wyglądają bardziej kobieco i pociągająco od kobiet, wywołuje w Państwie Środka nie lada oburzenie. Krytycy twierdzą, że jest to dowód na śmierć męskości, która pociąga za sobą potężne zagrożenie dla państwa narodowego.

Kryzys męskości spektakularne żniwo zbiera w USA, Europie, a także w Polsce. Zgodnie z wynikami sondażu przeprowadzonego w 2012 r. przez TNS OBOP na zlecenie jednego z producentów wódki ok. 40 proc. kobiet i tyleż samo mężczyzn uważa, że mamy z nim do czynienia w naszej ojczyźnie.

Jak zauważa socjolog prof. dr hab. Zbyszko Melosik z Zakładu Socjologii Edukacji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, „niegdyś mężczyzna niczym granitowy pomnik uosabiał stabilność, racjonalność i bohaterstwo”, i tak też się zachowywał. To on był głównym żywicielem rodziny. To on intelektem reprezentował rodzinę na zewnątrz. Kobieta zaś stanowiła ciało do podziwiania, zaspokajała potrzeby seksualne męża i prowadziła dom. Miała prać, prasować, sprzątać, gotować, stroić się oraz być uległą.

Pomnik męskiej hegemonii runął z wielkim hukiem. A przecież upadki z wysoka bolą najbardziej. Dr med. Anthony W. Clare, psychiatra z Trinity College w Dublinie, w książce „O mężczyznach: męskość w kryzysie” twierdzi, że w wyniku rewolucji feministycznej męska władza została obalona, a panowie czują się niczym koloniści patrzący na upadek swoich imperiów.

Dziś poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak być mężczyzną, nie przynosi łatwych odpowiedzi. Męskość jest w rozsypce, istnieją liczne, równoprawne i często sprzeczne ze sobą jej wersje. Panowie stali się zagubieni i niepewni swojej roli.

Męskość spychana

Przez stulecia mężczyźni żyli w błogim przeświadczeniu, że są od kobiet lepsi. Jak srodze się mylili, okazało się, gdy panie dzięki zachodzącym zmianom społecznym i przeobrażeniom na rynku pracy szybko pogrążyły panów na polach, do których oni niegdyś ograniczali im dostęp.

Według danych z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i Australii związane z edukacją osiągnięcia chłopców na tle tych, które odnoszą dziewczynki, są – delikatnie rzecz ujmując – nieimponujące. One osiągają lepsze wyniki od szkoły podstawowej aż po doktorat. W USA na każde 100 dyplomów magistra przyznawanych mężczyznom 159 wydaje się kobietom. W 2010 r. pierwszy raz w historii tego kraju liczba zatrudnionych kobiet przekroczyła 50 proc. w skali narodu (w 1967 r. kobiety stanowiły zaledwie 30 proc. wszystkich pracujących). Przy tym recesja zaszkodziła bardziej panom: to oni stanowią ponad 80 proc. osób, które z jej powodu straciły pracę. Dane dotyczące Niemiec są podobne. Co więcej, to panie mają większe możliwości znalezienia nowego zatrudnienia.

Socjolog prof. Andrew Beveridge z Queens College po przeanalizowaniu danych zebranych podczas spisu ludności USA wykazał, że w Nowym Jorku i wielu innych dużych miastach panie zarabiają lepiej od mężczyzn na tych samych stanowiskach.

Już w 40 proc. gospodarstw domowych w USA to praca kobiet jest głównym źródłem przychodu. I chociaż panowie wciąż jeszcze kurczowo dzierżą czołowe pozycje w świecie biznesu, służb mundurowych i w polityce, to i z tych nisz są powoli wypłukiwani przez kobiety. W Polsce badanie w projekcie Bilans Kapitału Ludzkiego, przeprowadzone w II kwartale 2011 r. na próbie 16 449 Polaków w wieku produkcyjnym, ujawniło, że 2,4 proc. hydraulików, podobnież 2,1 proc. murarzy, 2 proc. mechaników samochodowych i 1 proc. kierowców samochodów ciężarowych to kobiety (takie jak Iwona „Trucking Girl” Blecharczyk). Rośnie udział przedstawicielek płci pięknej w służbach mundurowych. W siłach zbrojnych USA wynosi on ponad 15 proc. W polskiej armii 2,5 proc.

Panowie reprezentują 90 proc. morderców, 80 proc. pijanych kierowców i samobójców oraz 94 proc. ofiar nieszczęśliwych wypadków w pracy. Jest wśród nich więcej alkoholików i narkomanów, „zwyciężają” także w rankingach chorób wieńcowych.

Wizerunek mężczyzn prezentowany w mediach jest tragiczny. Nieustannie piętnuje się ich słabości intelektualne, emocjonalne i seksualne. Dr Paul Nathanson oraz dr Katherine Young z McGill University, autorzy książki „Rozkwit mizoandrii: lekcja pogardy wobec mężczyzn w kulturze popularnej”, twierdzą, że już od lat 90. większość przekazów medialnych dotyczących panów jest negatywna. Prezentowani są w nich na ogół albo jako głupi, a przy tym nadęci, albo jako agresywni. Doskonały przykład stanowią „Simpsonowie”: Homer jest leniwy, szowinistyczny, nieodpowiedzialny i durnowaty, a jego syn Bart – szelmowski i niegrzeczny – ma problemy w szkole i znęca się nad siostrą. Która razem z matką stanowią przeciwieństwo obu panów – są troskliwe, mądre i taktowne.

Jim Macnamara, prof. komunikacji z University of Technology w Sydney, na łamach książki „Media i męska tożsamość: kreacja i ponowna kreacja mężczyzny” zauważył, że mężczyzn w pozytywnym świetle pokazuje niespełna 20 proc. przekazów medialnych. 55 proc. relacjonowanych męskich aktywności to poważne przestępstwa, takie jak morderstwa, napady, napaści z bronią w ręku. Ponad 30 proc. dyskusji dotyczących męskiej seksualności traktuje o pedofilii. Mężczyźni w filmach i serialach często są przedstawiani także jako niezaangażowani w związki i dopuszczający się zdrad swoich partnerek.

Męskość naga

Prof. Lynne Luciano z California State University, autorka książki „Wyglądać dobrze: obraz ciała mężczyzny we współczesnej Ameryce”, utrzymuje, że do II wojny światowej atrakcyjność seksualna mężczyzn definiowana była przez ich działania i osiągnięcia. Jednak przemiany społeczne, w wyniku których doszło do podważenia ich dominacji ekonomicznej, sprawiły, że zaczęli przejawiać wzmożone zainteresowanie swoim wyglądem. Na domiar złego seksualna emancypacja kobiet sprawiła, że jęły one bardziej otwarcie wyrażać własne preferencje dotyczące aparycji panów. Męskie ciało stało się przedmiotem kobiecej fascynacji i pożądania, co już jest sytuacją stresującą, a w dodatku jego niedoskonałości stały się jednym z ulubionych tematów medialnych. Jak zauważa prof. Luciano, panowie niegdyś mający wyłączność na oglądanie i ocenianie damskich ciał, dziś stają w konkury z seksualnymi, umięśnionymi ciałami telewizyjnych modeli. Kenneth Dutton, autor książki „Dające się udoskonalić ciało: Zachodni ideał rozwoju fizycznego”, zauważa: „Przez dekady to kobiety zmuszone były porównywać się z nagimi dziewczętami typu pin-up. Jednak jest prawdą, że to brytyjscy mężczyźni są obecnie upokarzani poprzez beztroskie porównywanie ich do naoliwionych trójgraniastych torsów Chippendalesów”.

W tego typu zestawieniu niedoskonałe, naznaczone przez piwny brzuch ciało nie wypada korzystnie. Dlatego wśród panów wzrosła popularność „cudownych diet”, intensywnych ćwiczeń fizycznych na siłowni oraz suplementacji.

Ponad 50 proc. pań chciałaby mieć większy biust, jednakże, jak wynika z badań psychologów prof. Stacey Tantleff-Dunn z University of Central Florida i prof. Joela Kevina Thompsona z University of South Florida, odsetek mężczyzn niezadowolonych ze swojej klatki piersiowej jest jeszcze większy. Ponad 76 proc. marzy o posiadaniu bardziej rozbudowanej, ucieleśniając tym samym wizerunek, który zaczął być intensywnie promowany, począwszy od lat 90. Prof. psychiatrii Harrison Graham Pope Junior wraz ze współpracownikami przeanalizowali figurki typu Action-Man (odpowiedniki lalek Barbie dla chłopców) produkowane w trzydziestoleciu poprzedzającym XXI w. Z ich obserwacji wynika, że muskularność męskich zabawek systematycznie rosła, osiągając w latach 90. wręcz nienaturalne proporcje. Od lat 70. także sylwetki mężczyzn na rozkładówkach pisma „Playgirl” (damskiego odpowiednika „Playboya”) stawały się coraz bardziej muskularne, a ich torsy coraz bardziej przypominały odwrócony trójkąt. Podobny wzorzec silnie promowany jest również w produkcjach filmowych.

Najbardziej radykalnym rozwiązaniem prowadzącym do sprostania mu jest poddanie się zabiegowi chirurgicznemu. Coraz więcej panów decyduje się na odsysanie tłuszczu i wszczepianie implantów do klatki piersiowej i ramion. Muskularne męskie ciało staje się reakcją na emancypację kobiet i feminizację kultury. Budowanie go stanowi odpowiedź na kryzys męskości. Wszak mięśnie to symbol siły, agresji, przymusu i przemocy, a rozbudowanie ich to prosty przepis na męskość serwowany przez czasopisma takie jak „Muscle&Fitness”.

Oprócz „ramboseksualizmu” jakiś czas temu mocno zaistniał również trend metroseksualizmu, zakładający używanie przez mężczyzn arsenału kosmetyków, korzystanie z zabiegów upiększających oraz noszenie dopasowanych, modnych ubrań. Ostatnim krzykiem mody jest zaś „drwaloseksualizm”, przywracający do łask brody i flanelowe koszule. Według Magdaleny Rosłaniec z działu mody magazynu „Logo” „zadbana, fajna broda jest sexy i wygląda męsko”.

Psychoterapeuta z Górnego Śląska Jakub Wasilewski przejście od wymuskanego dzidziusia z epoki metroseksualizmu do drwala z zadbaną brodą uważa za oznakę poszukiwania współczesnego wzorca bycia mężczyzną.

Męskość w kolorze niebieskim

Depilacja męskiego ciała to kolejny przykład zmian w postrzeganiu męskiej seksualności. Prof. Zbyszko Melosik pisze o niej jako o ostatecznej kapitulacji mężczyzny przed krytycznym okiem kobiety oraz akceptacji swojej roli jako obiektu seksualnego, wyrażonej przez symboliczne podporządkowanie.

To zmiana o 180 stopni. Tradycyjne relacje seksualne charakteryzowała wyraźna dominacja mężczyzn. Ciało kobiety zredukowane było do obiektu pasywnego, służącego redukcji męskiego napięcia. Pokutowało przeświadczenie, jakoby mężczyźni potrzebowali seksu niczym pies budy, a dla dam miłosne igraszki to zło konieczne. W XIX w. istniało nawet przekonanie, że damski orgazm stanowi objaw chorobowy. Wszelka aktywność kobiety ukierunkowana na własną przyjemność seksualną wzbudzała przerażenie. Kodeks dobrych manier z tej epoki nakazywał dziewczętom unikanie oglądania się nago w lustrze wody (produkowano specjalne proszki służące jej mąceniu), aby nie wystawiać na szwank poczucia wstydliwości.

Zdaniem prof. Luciano zdobycie większej władzy ekonomicznej przyniosło kobietom wzrost władzy seksualnej. Panie stały się krytycznymi konsumentkami męskich dokonań sypialnianych. Zdawałoby się, że nienasycona, wyzwolona, spragniona seksu kobieta to raj dla każdego chojraka. Tymczasem wielu obawia się porównań z innymi. Paraliżuje ich też lęk przed niezaspokojeniem kobiety, który zdaniem prof. Luciano jest zabójczy dla męskiej erekcji.

Zniesienie purytańskiej moralności sprawiło, że kobieta dla kruchego męskiego ego stała się niezwykle zagrażająca, a sprawność seksualna urosła do czołowego wyznacznika poczucia wartości mężczyzny. W latach 50. winą za brak erekcji obarczano kobiety. Miały one więc rezygnować ze wszelkiej krytyki mężczyzny (zwłaszcza na polu seksualnym) i z otwartego wyrażania własnych potrzeb erotycznych (ponieważ mogło to wywoływać niepokój i potęgować jego problemy z potencją). Współczesne, wyzwolone kobiety nazywają rzeczy po imieniu. Podczas jednego ze stand-upów Antoni Syrek-Dąbrowski stwierdził: „Nasze kłótnie po pół roku wyglądały tak, że siedzimy w kuchni – ona skrajnie wk...ona ze szlugiem w ręku, ja po drugiej stronie stołu ze słownikiem, czekam na kolejną piłkę, dostaję: »impotent«. Co to jest? Znalazłem. Starałem się zachować jak mężczyzna, więc zacząłem płakać”.

Mamy do czynienia z paniką dotyczącą męskiej potencji. Panie wywierają presję, żeby panowie zawsze byli gotowi do świetnego seksu, jednocześnie krytykując ich niemiłosiernie w każdym aspekcie, wliczając w to seksualny. Tymczasem narastający męski niepokój o potencję działa na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Przekazy medialne, zgodnie z którymi udane życie seksualne to klucz do szczęśliwego życia, tylko dolewają oliwy do ognia. W sukurs mężczyznom przyszła Viagra, dzięki której mogą stać się zwartymi i gotowymi do seksu żywymi wibratorami. Niebieska tabletka działa, ale i skutecznie uzależnia. Nieboracy ze wstydem udają się do aptek. Jaki wybór im pozostał?

Męskość prosząca o litość

Panowie są dzisiaj demonizowani, marginalizowani i uprzedmiotowieni w taki sposób, jak niegdyś były panie. „Ja mu daję idealny wstęp do dirty talk, a ten pyta o uczucia. Ja mu wyjeżdżam z układem bez zobowiązań, a ten już czeka, żeby drzewo sadzić, dom budować i syna płodzić. Kiedy to się w ogóle stało? Kiedy oni zdążyli uczepić się tych spódnic, które my już dawno zdjęłyśmy?” – retorycznie zapytuje Malvina Pe, felietonistka magazynu „Logo”. Odpowiedzialność za męskie rozchwianie ponoszą w dużej mierze kobiety, które mają sprzeczne oczekiwania. Z jednej strony damy chciałyby mieć rycerza, twardziela i macho, który w razie czego pogruchota zbirom kości. Z drugiej – altruistycznego mistrza sztuki miłosnej. Z trzeciej – hojnego dżentelmena, co to obsypywał będzie kwiatami, płacił za wykwintne kolacje i w drzwiach przepuszczał. Z czwartej zaś ma być to poczciwina w fartuszku, która pozmywa, posprząta, wstanie w nocy, gdy dziecko zakwili, zawsze wykaże się empatią i chętnie porozmawia o swoich uczuciach.

Czy te wszystkie przymioty jest w stanie ucieleśniać jedna osoba? Czy zgnębiony mężczyzna, mocno jeszcze obolały i skołowany po upadku z wysoka, udźwignie takie brzemię? A może warto mu nieco odpuścić, przynajmniej na pewien czas popatrzeć nań łagodniejszym okiem? „Trzy pokolenia feministek osiągnęły wreszcie swój cel: kobiety zwyciężyły – nadszedł czas, aby pomartwić się o przegranych” – przestrzega prof. Zbyszko Melosik. W przeciwnym razie możemy stać się świadkami zmierzchu męskości.

Ja My Oni „Dusza i ciało” (100108) z dnia 09.05.2016; Piękno i seks; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Rambo odchodzi"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną