Bicie, agresywne psy i drut kolczasty: oto życie i śmierć na polsko-białoruskiej granicy. Tak brytyjski „The Guardian” opisuje sytuację migrantów w Puszczy Białowieskiej.
Cóż, lepiej w kinie ze świniami niźli z Dudy kompanami. Wyniki wyborów parlamentarnych i to, że referendum nie uzyskało takiej frekwencji, aby było wiążące, świadczą o tym, że „Zielona granica” odniosła zdecydowany sukces moralny.
Rozmowa z prof. Markiem Okólskim o tym, dlaczego Polska deklaruje, że nie chce migrantów, a ich masowo przyjmuje.
Idea jest prosta: skoro reżyserka pokazuje dramat migrantów, to widocznie alternatywą jest otworzyć granice i przyjąć wszystkich. Film nie daje jednak podstawy do takiego twierdzenia. Jakie jeszcze mity pokutują w debacie o „Zielonej granicy”?
Decyzją sądu minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro nie może wypowiadać się o Agnieszce Holland ani jej najnowszym filmie. „Zielona granica” opowiadająca o kryzysie migracyjnym na polsko-białoruskiej granicy w listopadzie odbierze nagrodę w Watykanie.
Decyzja MSWiA, nakazująca przed seansami „Zielonej granicy” wyświetlać specjalny spot informujący o stanowisku rządowym w sprawie operacji hybrydowej wymierzonej w Polskę, jest jak dowcip z cyrku Monty Pythona.
Przejmujący film Agnieszki Holland o losie uchodźców na granicy z Białorusią otrzymał na 80. Festiwalu Filmowym w Wenecji Nagrodę Specjalną Jury. Złotego Lwa zdobył film „Biedne istoty” Giorgosa Lanthimosa.
Dlaczego PiS przestawił referendalne pytania, po co wspomina o „likwidacji”, czym bariera różni się od muru i od płotu. I jak to ma rozumieć wyborca?
„Mamy dość bycia traktowanymi jak zwierzęta. Jesteśmy ludźmi! Niech strażnicy przestaną mówić do nas po numerach albo per k... Mamy swoje imiona!” – skarżą się cudzoziemcy zamknięci w Strzeżonych Ośrodkach Straży Granicznej, umieszczani tam za próbę przedostania się przez granicę z Białorusią. W Przemyślu rozpoczęli kolejny strajk głodowy. Największy od dwóch lat.
Całą tę godną pożałowania, kuriozalną nagonkę można by zrzucić na karb gorączki przedwyborczej, gdzie każdy pretekst wydaje się dobry, by atakować przeciwnika. Problem w tym, że nie pierwszy raz twórcy filmowi padają ofiarą polityki historycznej uprawianej przez prawicę.