W podlaskiej wsi Usnarz Górny w pasie granicznym koczują uchodźcy. To tylko jedna z wielu dramatycznych sytuacji, do których od kilku tygodni dochodzi między Polską i Białorusią.
Na polskim odcinku granicy odnotowano tego lata ponad tysiąc nielegalnych przekroczeń, najwięcej – w powiecie sokólskim.
Brak umów wizowych, dziurawa infrastruktura w konsulatach i na przejściach, do tego strajk celników. Wschodnia granica Polski, a po wejściu do strefy Schengen także Unii Europejskiej, przypomina oblężoną barykadę – z pierwszymi ofiarami śmiertelnymi.
Wyzwanie jest poważne: od 1 stycznia nasza granica wschodnia, północna z Rosją i granica morska staną się także granicami strefy Schengen.
Już zaczynało być dobrze, tworzyła się strefa zamożniejących ludzi po obu stronach kordonu polsko-białoruskiego. Grodzieńszczyzna żyła z Podlasia, a Podlasie z Grodzieńszczyzny. Czy teraz wizy mają zniszczyć to, co z takim trudem udało się nam zbudować?
Od 1 lipca zaczną obowiązywać wizy wjazdowe dla naszych wschodnich sąsiadów. To wymóg Unii Europejskiej. Ale na pięć tygodni przed zmianą przepisów nadal nie mamy umów z Rosją, Ukrainą i Białorusią, a w większości placówek konsularnych dalej pracują murarze i malarze.
Od 1 lipca 2003 r. obywatele Rosji, Białorusi i Ukrainy nie wjadą już do Polski bez polskiej wizy. Chyba że Unia nie zaakceptuje przyjętego przez nasz rząd terminu i będziemy musieli go jeszcze przyspieszyć.
Fikcyjne odprawy, lewe dokumenty, związki z gangsterami. O nieczystych sumieniach celników i strażników na wschodniej granicy Polski wiedzą nawet tutejsze małe dzieci. Ale od lat nie może sobie z tym poradzić cały wielki państwowy aparat: Generalny Inspektorat Celny, Urząd Ochrony Państwa, Centralne Biuro Śledcze. Ogłoszone właśnie przenosiny Urzędu Celnego z Białej Podlaskiej do Lublina, oficjalnie – konsekwencja zmian administracyjnych w kraju, komentowane są jako próba zaprowadzenia solidnych porządków przy szlabanach w Terespolu, Kukurykach, Sławatyczach.
Najlepsze interesy na wschodniej granicy robi się dziś przerzucając paliwo. Zysk prawie jak na przemycie wódki i papierosów, za to proceder, na dobrą sprawę, legalny. Przez polską granicę przeciekają tysiące litrów oleju napędowego oraz benzyny, i nikt nie wie, jak poradzić sobie z tym zjawiskiem.
Sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych zwróciła się do premiera o jak najszybsze uruchomienie terminalu odpraw celnych w Koroszczynie. Jeżeli stwierdzone zostaną nadużycia przy budowie (kontrola NIK jeszcze się nie zakończyła), sprawą winien zajmować się prokurator. Nie ma to jednak nic wspólnego z koniecznością otwarcia terminalu.