Po białoruskiej stronie obozują już nie dziesiątki, a tysiące osób. Służby Łukaszenki przy ich pomocy eskalują atak, a polskie władze nadal chcą się bronić same. Powstaje wrażenie, że Warszawa zamiast jak najszybciej zażegnać kryzys, chce zmagać się z nim nie wiadomo jak długo, ale samodzielnie. Jeśli tak jest, to desperacja, nie strategia.
Unia Europejska skupia się teraz na przygotowaniu zaostrzenia sankcji wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki. Bruksela ponawia ofertę skierowania Fronteksu na polskie pogranicze.
Od rana w internecie pojawiały się nagrania, na których widać setki osób idących w stronę Polski od Białorusi. Straż Graniczna poinformowała wieczorem, że od wtorku (do odwołania) zawieszony będzie ruch na przejściu granicznym w Kuźnicy – zarówno osobowy, jak i towarowy.
Wezwano mnie w związku z wypowiedzią w TVN24 o tym, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej, ale szczerze powiedziawszy, przedstawionych mi zarzutów nie zrozumiałem. Poprosiłem o uzasadnienie na piśmie – powiedział „Polityce” Frasyniuk.
Jeśli przyjąć najgorszą z możliwych interpretacji, Polska mogła zostać poddana „testowi zielonych ludzików”. Zanim nastąpią kolejne, trzeba każdego metra wschodniej granicy pilnować w dzień i w nocy.
Nikt naprawdę nie wie, ile zwierząt ginie na granicy polsko-białoruskiej. Ani też jak będą się rozmnażać, gdy ich ścieżki godowe zostaną przecięte murem. Ani na jakich zasadach strzelać będą w tym rejonie myśliwi, którzy już się szykują „na granicę”.
Weszła w życie „ustawa wywózkowa”. Wbrew pozorom nie zalegalizuje wypychania ludzi do lasu. Mogłaby ich przed tym nawet ochronić, gdyby była przestrzegana.
Obywatelska uczciwość nie pozwala stać bezczynnie, gdy władze Rzeczypospolitej łamią prawo, odczłowieczają tysiące przedzierające się przez granicę, część skazują na śmierć. Polski rząd bawi się z Łukaszenką w upiornego ping-ponga.
„Spotykamy się dziś, bo uważany działania polskich władz za nieludzkie i poniżające” – mówiła Marta Rawuszko, jedna z organizatorek marszu, który po godz. 14 wyruszył pod Sejm.
Choć temat niewpuszczania przez Polskę migrantów z Białorusi przewija się od dawna, zmienił się sposób pisania o nim. Zamiast depesz pojawiają się komentarze, a politykę Warszawy ocenia się mocno krytycznie.