Prof. David Frye, amerykański historyk, o tym, do czego w dziejach świata służyły mury i czy zapewniały bezpieczeństwo ludziom, którzy się za nimi chronili.
Rośnie liczba ofiar na polsko-białoruskiej granicy. O zmarłych uchodźcach mówi się po cichu. Tak cicho, że o szczegółach ich śmierci przez długi czas nie wiedzą nawet najbliższe rodziny.
Chamskie odzywki pograniczników, nakazy trzymania rąk w górze, przymiarki do przywłaszczenia sprzętu fotograficznego – tak wygląda praworządność na wschodzie kraju i taki jest zapewne naturalny wyraz honoru polskiego żołnierza. Przynajmniej w ocenie władz, która jest ze swoich ludzi zadowolona.
Sprawa przybrała groteskowy wymiar: minister obrony ogłosił, że w czwartek wieczorem zjadł z żołnierzami kolację i że mu smakowało. W celu kuchennej rewolucji miał się wybrać z niezapowiedzianą wizytą w obszar przygraniczny.
Tysiące żołnierzy na granicy i wystawianie armatek wodnych nie świadczą wcale o sile państwa. Świadczyłaby o niej odpowiedzialność za najsłabszych i bezbronnych.
Tym razem białoruski reżim sztucznie wygenerował powód, dla którego Europa coś od niego może chcieć. Kryzys humanitarny to jedno.
Na razie PiS korzysta politycznie z kryzysu na wschodniej granicy. Ale to bardzo ryzykowna strategia.
Sejm przyjął ustawę o ochronie granicy państwowej. Władza po raz kolejny zabiera nam wolność. A my się już przyzwyczailiśmy i chłoniemy pseudouzasadnienia, by utopić w nich wątpliwości i wyrzuty sumienia.
Wandal się wyżył, wyładował swoje złe emocje, ale Stuhrów nie przestraszył. Ból i gniew nie wykluczają trzeźwej oceny sytuacji.
Rosja Putina rozciąga front konfrontacji z Zachodem. Kryzys graniczny wywołany przez Mińsk w porozumieniu z Moskwą postawił Polskę na pierwszej linii starcia.