Wykopki po przekopie
Mierzeja Wiślana: wykopki po przekopie. „Korki to będą, panie, pod Elbląg”
Przedsmak turystycznego koszmaru kierowcy mieli w majówkę. Spragnieni wiosennego słońca w nadbałtyckich okolicznościach przyrody na Mierzei Wiślanej zamiast upragnionego resetu dostali nerwy i stres. Przebudowa biegnącej wzdłuż Mierzei wojewódzkiej drogi 501 spowodowała gigantyczne korki. Nitka zatkała się w obu kierunkach, a sunące w żółwim tempie samochody liczono w setkach. Zaskoczeni kierowcy nerwowo zerkali na wskaźnik paliwa, uwięzione na tylnych siedzeniach dzieci dostawały bzika, bzik udzielał się dorosłym, atmosfera gęstniała. – Już trochę przysypiałem w tym korku, gdy nagle słyszę pukanie w szybę. Obca kobieta pyta, czy nie mam butelki wody, bo dzieci jej płaczą w aucie. I wyjmuje 20 zł. Dałem, co miałem, pieniądze kazałem schować – opowiada Jarek z Warszawy, który niemal 20-kilometrowy odcinek Sztutowo–Krynica Morska przejechał w dwie i pół godziny.
Ci z końca korka nie mieli pojęcia, z jakiego powodu utknęli, bowiem przy drodze nie umieszczono żadnych tablic informacyjnych, o przeprosinach i prośbach o wyrozumiałość nie wspominając. Ci z początku klęli na ruch organizowany przez sygnalizację świetlną. Telefony mieszkańców i lokalnych władz o przysłanie pracowników sterujących ruchem spotkały się z umiarkowanym odzewem: zaczynali zmianę mniej więcej od południa, podczas gdy droga zatykała się od rana. W końcu na miejsce oddelegowano drogówkę. Turyści odgrażali się jednak, że póki remont się nie skończy, ich noga na Mierzei nie postanie. Zwłaszcza że ci zjeżdżający z trasy S7 wcześniej odstali swoje w związku z przebudową ronda w Nowym Dworze Gdańskim.
Odpuść urlop na Mierzei
W Polskę poszedł przekaz: nie chcesz sobie zszargać nerwów, odpuść tego lata urlop na Mierzei. Sylwia Szczurek, przewodnicząca Rady Miasta w Krynicy Morskiej i lokalna przedsiębiorczyni, ma w związku z tym ambiwalentne odczucia.