Marzenia na spalonym
Marzenia na spalonym. Euro 2012 zbliżyło Polskę i Ukrainę. Na chwilę
Klej trzymał mocno, ale w końcu prezydent UEFA Michel Platini rozdarł kopertę i wysunął z niej kartkę z nazwami krajów-gospodarzy mistrzostw Europy w 2012 r. W polsko-ukraińskiej ekipie zapanowała euforia, a Michał Listkiewicz, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, wskoczył na plecy ministrowi sportu Tomaszowi Lipcowi. – Chociaż nie zasłużył, bo w przeciwieństwie do pozostałych członków delegacji od początku pobytu w Cardiff siał defetyzm – wspomina Listkiewicz.
Kilka miesięcy wcześniej Lipiec zawiesił władze PZPN. Twierdził, że straciły one moralne prawo do kierowania polskim futbolem z powodu wieloletniego przymykania oczu na pleniący się w lidze proceder handlowania meczami. Ale nie docenił zasad rządzących futbolowymi instytucjami, z ich autonomią. Gdy Lipiec wprowadził do PZPN kuratora, z centrali światowego futbolu usłyszał, że jeśli się nie cofnie, Polsce grozi wykluczenie z wielkiej piłkarskiej rodziny. – W misję zażegnania konfliktu został włączony prezydent Lech Kaczyński, który spotkał się w Warszawie z szefem FIFA Seppem Blatterem. A minister Lipiec usłyszał, że ma dla dobra Euro 2012 powściągnąć swe zapędy – wspomina Listkiewicz.
W połowie 2007 r. nadzieje związane z turniejem, którego właśnie zostaliśmy współgospodarzami, zaczynały się już przekładać na konkrety. Minister Lipiec podał się do dymisji w związku z wykryciem afery korupcyjnej w Centralnym Ośrodku Sportu, a niebawem został skazany na 3,5 roku więzienia za przyjęcie łapówki.
Pomagał nawet Wałęsa
To był już schyłek tzw. pierwszych rządów PiS, gdy Jarosław Kaczyński najpierw pozbył się koalicyjnych przystawek z Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony, a potem przelicytował, forsując przedterminowe wybory.