Autobusy z granicy i z warszawskich dworców zwożą tu ludzi przez całą dobę. Wymęczeni i nieobecni najpierw grupami wylewają się na ogromny parking, a potem – ciągnąc za sobą dzieci, psy i dobytek życia upchnięty w walizkach albo reklamówkach – idą do recepcji w odpowiednim sektorze.
Szybka rejestracja – imię, nazwisko, numer dokumentu, data przekroczenia granicy, no i podpis. Przydział dóbr na wejściu – koc, prześcieradło, poduszka, kosmetyki w zależności od potrzeb. Opaska na rękę i żołnierz WOT przepuszcza dalej. Mogą wchodzić i wybierać wolne łóżko polowe – jedno z kilkuset stojących obok siebie.
Od teraz ich tymczasowym miejscem zamieszkania jest właśnie to łóżko, na hali B, C, D lub E w centrum pomocy humanitarnej Ptak Warsaw Expo, największym centrum wystawienniczym w Europie Środkowo-Wschodniej. W założeniu uchodźcy mają tu być tylko na chwilę – dwa, trzy dni, a potem jechać dalej, do innego miasta w Polsce lub na Zachodzie. Ale założenia mają to do siebie, że nie zawsze sprawdzają się w rzeczywistości.
• • •
O tym, że ma organizować pomoc dla ukraińskich uchodźców, Tomasz Szypuła, prezes zarządu Ptak Warsaw Expo, dowiedział się 4 marca 2022 r., ok. godz. 13 – to wtedy z prośbą o pomoc zadzwonił do niego wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł – i po zgodzie na udział w przedsięwzięciu Antoniego Ptaka, właściciela obiektu, już tego samego dnia, ok. godz. 18, miał w halach pierwsze osoby, a dokładnie mówiąc kilkaset osób.
Prezes Szypuła nie ukrywa – przez pierwsze dni był przerażony, bo jako zespół zajmujący się dotychczas organizacją targów nie mieli żadnego doświadczenia w udzielaniu pomocy humanitarnej, a teraz mieli prowadzić największy tego typu ośrodek w Polsce.