10-lecie stadionu d. X-lecia
10-lecie stadionu d. X-lecia. Był areną, został szpitalem
Jest dziś czynny całą dobę. Rozświetlony i mieniący się na biało-czerwono. Ale ze swoim pierwotnym rozrywkowym przeznaczeniem kojarzy się już coraz rzadziej. Został podporządkowany walce z pandemią – jako tymczasowy szpital oraz punkt szczepień. Z nerwowej atmosfery towarzyszącej rok temu początkowi kampanii masowych szczepień już nic nie zostało. Szczepi się właściwie z marszu, po wypełnieniu ankiety. – Teraz w czasie ferii trochę się ruszyło – dudni zza maseczki sanitariusz. – Myślę, że ludzie przyjmują kolejne dawki z przezorności, ale i dla wygody, by bez problemu pojechać na narty.
W poczekalni poszczepiennej zajęte co trzecie krzesło. Dzieciaki w wieku wczesnoszkolnym uganiają się za balonem. Nad krzesełkami numery stanowisk: 545, 546, 546… oraz naklejka „Oszczędzaj tlen”. Jeszcze niedawno był tu szpital tymczasowy, ale został przeniesiony do innej części stadionu.
Narodowy stanął w malowniczej nadwiślańskiej lokalizacji na gruzach Stadionu X-lecia, zbudowanego w niespełna rok (ówczesny rekord świata) i oddanego do użytku 22 lipca 1955 r., 10 lat po ogłoszeniu manifestu PKWN. Na drewnianych trybunach mogło zasiąść oficjalnie 71 tys. widzów, a jak się ścisnęli, to nawet 100 tys. Droga do szatni zajmowała piłkarzom jakieś 10 minut, więc aby przerwa w meczu miała jakikolwiek sens, trzeba ją było wydłużyć do pół godziny. Oprócz piłkarskiej reprezentacji międzypaństwowe mecze rozgrywali tam również lekkoatleci, a kolarze kończyli Wyścig Pokoju. Władza ludowa organizowała na Stadionie X-lecia obchody ważnych z państwowego punktu widzenia rocznic, odbywały się tam również masówki i dożynki. W pamięć wryły się zwłaszcza te z 1968 r., gdy dramatycznego aktu samospalenia – w proteście przeciw udziałowi polskich wojsk w tłumieniu praskiej wiosny – dokonał Ryszard Siwiec.