Anomalia. Kończy się najdłuższa i najdziwniejsza kampania prezydencka w historii Polski. O jej prapoczątkach w lutym i marcu mało kto już dziś pamięta, politykę przyćmił koronawirus (patrz epidemia). Wybory planowane na 10 maja się nie odbyły, choć rządzący długo zapewniali, że mają niezawodny plan, by je przeprowadzić w postaci korespondencyjnej. Z tego zmyślnego planu zostało ponad 30 mln wydrukowanych bez podstawy prawnej kart wyborczych (odpowiedzialnością za tę kompromitację radośnie przerzucali się Mateusz Morawiecki i wicepremier Jacek Sasin). O tym, że wyborów nie będzie, zdecydowali na kilka dni przed głosowaniem dwaj szeregowi posłowie – Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin. Pakt Jarosławów ocalił rząd przed utratą większości, ale skomplikował sytuację Andrzeja Dudy, uratował Platformę i pogrzebał szanse Szymona Hołowni oraz Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Bitwa o wozy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło, że w każdym województwie wóz strażacki dostanie gmina licząca mniej niż 20 tys. mieszkańców, w której będzie najwyższa frekwencja. Rząd zaangażował się w ten sposób w kampanię Dudy, bo wiejskie i miejsko-wiejskie gminy, które startują w konkursie, to bastion obecnego prezydenta. Program Wóz plus nasuwa skojarzenia z peerelowskim „Teleturniejem miast”, choć warto pamiętać, że w kampanii parlamentarnej podobny myk zrobił w Warszawie Trzaskowski, obiecując darmowy dostęp do niektórych stołecznych atrakcji w nagrodę za wysoką frekwencję.
Czarnek Przemysław. Były wojewoda lubelski, który dawał samorządowcom medale za ustanawianie „stref wolnych od LGBT” i przemawiał na wiecu ONR, dziś radykalny w retoryce poseł PiS. Z nieznanych szerzej powodów sztabowcy Dudy uznali, że warto Czarnka promować i że pomoże w kampanii, więc nagle zaczął wychodzić z każdej lodówki.