Świat

Wirus uderza na Wyspach i w Borisa. To skutki spóźnionej reakcji

„Pokonamy wirusa wspólnie. Zostańcie w domach, chrońcie NHS i starajcie się ocalić swoje życie” – mówił osłabiony Boris Johnson na nagraniu wideo. „Pokonamy wirusa wspólnie. Zostańcie w domach, chrońcie NHS i starajcie się ocalić swoje życie” – mówił osłabiony Boris Johnson na nagraniu wideo. ESPA Photo Agency / Zuma Press / Forum
Rośnie liczba ofiar koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Zakażony jest m.in. premier Boris Johnson i jeden z członków jego gabinetu.

Boris Johnson zakaził się koronawirusem. Downing Street zapewnia, że ma niegroźne objawy i wciąż kieruje rządem, tyle że ze swojej siedziby i przy pomocy telekonferencji. Pozostanie w izolacji przez regulaminowe siedem dni. Pod drzwiami będą mu podstawiane posiłki i nie będzie miał z nikim kontaktu, włączając jego partnerkę Carrie Symonds, która jest w ciąży.

Koronawirusa wykryto też u szefa resortu zdrowia Matta Hancocka. Na chorobę zapadło więc dwóch kluczowych ludzi odpowiedzialnych w kraju za walkę z pandemią. A wkrótce może do nich dołączyć ekspert prof. Chris Whitty, towarzyszący premierowi na konferencjach prasowych przy Downing Street 10.

Czytaj też: Hiszpania. Już jest źle, ale najgorsze dopiero nadejdzie

Koronawirus w brytyjskiej monarchii

Jeszcze w czwartek wieczorem Johnson z setkami tysięcy Brytyjczyków klaskał, by dodać otuchy pracownikom publicznej służby zdrowia NHS. Czuł się jednak nie najlepiej, potem dostał gorączki, miał uporczywy kaszel. Zbadany, już o północy wiedział, że jest zakażony. W piątek nadano w mediach jego wystąpienie. „Wspólnie pokonamy wirusa. Zostańcie w domach, chrońcie NHS i starajcie się ocalić swoje życie” – mówił osłabiony chorobą. Jeśli poczuje się gorzej, stery rządu przejmie szef Foreign Office Dominic Raab.

Johnson jest pierwszym przywódcą krajów grupy G7, który zachorował. Parę dni wcześniej wirus dopadł następcę tronu księcia Karola, który zamknął się na terenie swej rezydencji w szkockim zamku Balmoral. Zakaził się najpewniej od innej koronowanej głowy: księcia Monako Alberta II. Johnson mógł zaś złapać wirusa od któregoś ministra (chory jest główny negocjator ds. brexitu David Frost). 3 marca odwiedził szpital, gdzie leczeni są zakażeni, a potem mówił buńczucznie, że nie bał się uścisnąć im dłoni.

Brytyjczycy bardzo się boją o swoją królową. 93-letnia Elżbieta II, teraz przebywająca z księciem Filipem w izolacji na zamku Windsor, audiencję dla premiera przeprowadziła w tym tygodniu przez telefon. Po raz ostatni spotkali się osobiście 11 marca.

Czytaj też: Jak śledzić pandemię i nie panikować. Modele i sztuczna inteligencja

SARS-CoV-2 roznosi się demokratycznie

Cynicy mówią, że ten niezwykle zjadliwy wirus jest bardzo „demokratyczny”. Dopada ludzi przeciętnych i ubogich, nie oszczędza elit. Podobnie jak hiszpanka z ogniskiem we francuskich koszarach. Pandemia z lat 1918–19 kosztowała życie ok. 50 mln ludzi. Jej nazwę, przypomnijmy, zawdzięczamy jej hiszpańskiemu królowi Alfonsowi XIII Burbonowi, który miał dużo szczęścia i przeżył.

„Demokratyczność” SARS-CoV-2 wynika z tego, że łatwo się roznosi. Wystarczy chwila rozmowy z kimś zakażonym, by złapać infekcję. „Choroba premiera dowodzi, że nikt nie umknie temu wirusowi” – komentował szef Szkockiej Partii Narodowej (SNP) Ian Blackford. Niektórzy partyjni koledzy Johnsona uderzyli w patetyczne tony, dziękując mu „za stanowcze przywództwo w dobie kryzysu” i wzywając do „modlitwy za premiera i jego rodzinę”. Tymczasem sytuacja na Wyspach staje się coraz poważniejsza – zakażenie Borisa ukazuje tylko skalę problemu.

Zakażona nawet połowa Brytyjczyków?

W Londynie zaczyna brakować łóżek na oddziałach intensywnej terapii, a metropolia już przeżywa tsunami nowych przypadków. 27 marca w całym kraju zmarło 181 osób (w sumie 759). Oficjalnie zakażonych jest ok. 15 tys. (w ciągu ostatniej doby przybyło niemal 3 tys.). Naukowcy z Oksfordu szacują, że m.in. ze względu na późną reakcję władz (zalecenia społecznego dystansu, ograniczenia wyjść z domu) wirusem zakaziła się już nawet połowa społeczeństwa.

Z obliczeń zespołu prof. Sunetry Gupty wynika, że wirus był aktywny w Wielkiej Brytanii w połowie stycznia, dwa tygodnie przed pierwszym ogłoszonym przypadkiem infekcji. Ze względu na dużą liczbę ofiar szacuje się ostrożnie, że śmiertelność Covid-19 sięgnie na Wyspach 0,2–1 proc.

Czytaj też: Jak śledzić pandemię i nie panikować. Modele i sztuczna inteligencja

Cała nadzieja w testach

Za parę tygodni w Wielkiej Brytanii mają być masowo dostępne testy (na początek 3,5 mln) do wykrywania osób, które przeszły chorobę i nabyły odporności. W pierwszej kolejności zostaną przebadani pracownicy służby zdrowia, kluczowych branż i grupy wskazane przez epidemiologów. Później testy mają trafić do aptek i na Amazona. Mówi się, że przy 60 proc. ludzi odpornych na wirusa jest możliwa tzw odporność stadna, która pomaga go zatrzymać.

„Musimy natychmiast podjąć wielki program testów, by ustalić, na jakim etapie epidemii jesteśmy” – apeluje prof. Gupta, krytyczna wobec przyjętej przez władze metodologii autorstwa naukowców z Imperial College. Ten drugi model przewiduje wyższą śmiertelność, tempo i zasięg epidemii, a ograniczenia kontaktów i aktywności uznaje za niezbędne, by ocalić 250 tys. istnień.

Jak podają media, zakażonych może być nawet 400 tys. Brytyjczyków. Mimo to policja nadal walczy z ludźmi lekceważącymi zakazy. Wzywa do rozejścia się grupy urządzające w parkach grille i opalające się na plażach.

Dość złudne poczucie bezpieczeństwa dają statystyki – ok. 80 proc. zakażonych przechodzi chorobę bez objawów lub stosunkowo łagodnie (jak zwykłą grypę), 15 proc. wymaga hospitalizacji, a 5 proc. trafia na oddziały intensywnej terapii. Koronawirus jest jak koszmarna ruletka. Brytyjskie media pokazują szokujące obrazy młodych ofiar choroby. Jedną z nich, bez jakichkolwiek schorzeń współistniejących, była 21-letnia Chloe Middleton. Jej matka ostrzegła, by nie łudzić się, że na Covid-19 umierają tylko ludzie starsi i schorowani.

Czytaj też: Sztuka wyparcia. Iran udaje, że walczy z pandemią

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama