Najsilniejsze od półwiecza trzęsienie ziemi, 8,8 stopnia w skali Richtera, nawiedziło Chile. Według niepełnej oceny zginęło co najmniej 700 osób, dwa miliony straciły dach nad głową, zawaliło się półtora miliona budynków, zniszczeniu uległa infrastruktura. Zniszczeń dopełniły kolejne serie wstrząsów oraz wywołane nimi fale tsunami (minister obrony Francisco Vidal uznał za błąd, że w porę nie ostrzeżono przed nim). Ustępująca prezydent Michelle Bachellet przekazała wojsku kontrolę nad miastem Concepcion i regionem Maule, najbardziej dotkniętymi kataklizmem. Chile leży na obszarze o silnym zagrożeniu sejsmicznym, ma surowe normy budowlane, co teraz ograniczyło rozmiar strat. Zawaliły się głównie stare domy, ale bardzo też ucierpiała sieć drogowa. – W naszej historii wiele było katastrof naturalnych. Każda wyzwalała naszą uporczywość i solidarność. Jeszcze raz: odwagi, Chile! – zaapelowała pani prezydent. 11 marca jej obowiązki przejmie następca Sebastian Pinera.
Polityka
10.2010
(2746) z dnia 06.03.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 10