W tej biograficznej obfitości trudno jednak znaleźć jedno istotne w życiu Karskiego wydarzenie. To, że ocalił mu życie, organizując ucieczkę z rąk gestapo i zapewniając później miejsce ukrycia niejaki Józef Cyrankiewicz. W solidnym życiorysie Karskiego („Jan Karski – opowieść o emisariuszu”, Oświęcim 1996) pisali E. Thomas Wood i Stanisław M. Jankowski: „Po powrocie do Krakowa Jan ponownie zawiązał kontakty z członkami Polskiej Partii Socjalistycznej. Pomimo awersji do polityki, a szczególnie do programu socjalistów, Jana przyciągała charyzmatyczna osobowość Józefa Cyrankiewicza. (…) »Byli przeciwko Niemcom«, wyjaśni później Jan. »Ich poglądy nie przeszkadzały mi. Dużo bardziej wierzyłem w to, co robił Cyrankiewicz, niż w całą tę idiotyczną działalność dywersyjną«” (s. 116). A w innym miejscu (s. 314): „W 1974 otrzymał (Karski – LS) stypendium Fulbrighta, które pozwoliło mu rozpocząć pracę. Jednym z jej etapów był jego kilkumiesięczny pobyt w Polsce (...). Odwiedził między innymi Józefa Cyrankiewicza, byłego premiera PRL, i chociaż spotkanie odbyło się w przyjaznej atmosferze i skończyło o trzeciej nad ranem, to biorąc pod uwagę antykomunistyczne poglądy Jana musiało w nim wzbudzić mieszane uczucia”.
Jakże wiją się biedni Wood i Jankowski.