To największa katastrofa naturalna w dziejach Pakistanu. Skutki wielkiej powodzi dotknęły jedną czwartą kraju, zginęło przynajmniej 2 tys. osób, a 6 mln znalazło się w dramatycznej sytuacji, bez pożywienia i dachu nad głową. Po dwóch tygodniach katastrofalnej powodzi ONZ oceniła bieżące potrzeby kraju na 460 mln dol., ale na razie dostała tylko 150 mln, głównie od USA i Wielkiej Brytanii. Wielkie organizacje charytatywne alarmują, że słabo też idzie zbiórka publiczna na pomoc dla Pakistanu, dużo gorzej niż w przypadku dwóch ostatnich wielkich kataklizmów: azjatyckiego tsunami i trzęsienia ziemi na Haiti. Analitycy tłumaczą, że to skutek tworzącego się negatywnego obrazu kraju jako wspierającego talibów.
Zaszkodził też późny powrót do kraju prezydenta Asifa Ali Zardariego z podróży po Europie oraz sygnały o złej organizacji akcji ratunkowej i niewłaściwej pomocy ze strony władz, co grozi wybuchem wielkiej epidemii. Tę lukę wypełniają skrajne organizacje muzułmańskie, więc do tragicznego bilansu strat trzeba też będzie dodać ten czynnik polityczny, osłabiający i tak kruchą strukturę kraju.
Polityka
34.2010
(2770) z dnia 21.08.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 8