Seria zawiera również smaczek w postaci 22-minutowego czarno-białego dokumentu Richarda Schickela – przyjaciela i biografa hollywoodzkiego mistrza. Sporo tam wspomnień, anegdot, żartów również na temat muzyki jazzowej, z którą wiele Eastwooda łączy. Wiadomo, że jest on świetnym pianistą i kompozytorem, a nawyk ciągłego szukania nowych rozwiązań, przełamywania utartych brzmień przekłada na kino. Eastwood nie trzyma się jednego gatunku, nie naśladuje, jak mają w zwyczaju inni, tytułu, który odniósł sukces. Podąża w nieznanym kierunku, stale ryzykując. Reżyser skończył właśnie dramat psychologiczny „Hereafter” o ludziach obdarzonych darem kontaktowania się z zaświatami, którzy przeżyli własną śmierć. W planach ma kilka następnych filmów, m.in. biografię legendarnego Johna Edgara Hoovera, szefa FBI za kadencji ośmiu prezydentów USA.
Janusz Wróblewski