Archiwum Polityki

Organ samorządowy

Zieloną Górą wstrząsnęła sprawa zniknięcia zainstalowanego przed miejscowym aquaparkiem penisa, będącego fragmentem rzeźby przedstawiającej nagą gimnastykującą się parę. Obecność penisa zakwestionował zamawiający rzeźbę prezydent Zielonej Góry, dając w ten sposób mocny sygnał, że jako ojciec miasta popiera gimnastykę tradycyjną, bez udziału penisa. Przyznał, że penis mógłby wywołać niepokój odwiedzających aquapark oraz obrażać ich uczucia religijne. Zachodziła obawa, że penis ten jest sprzeczny z wartościami chrześcijańskimi, a nawet jeśli nie jest, to – mimo dość skromnych rozmiarów – w świecie tych wartości po prostu się nie mieści.

Autorka rzeźby otrzymała od prezydenta ultimatum, że albo ona usunie penisa, albo on usunie rzeźbę sprzed aquaparku. Artystka uległa i okaleczyła gimnastyka, co wywołało z kolei totalną krytykę prezydenta ze strony wielu obywateli Zielonej Góry, artystów, a nawet radnych PiS.

Zwolennicy penisa uważają, że jego likwidacja to duża strata dla wizerunku miasta. Jest to, powiadają, niczym nieuzasadniona próba wyparcia penisa z przestrzeni publicznej, a także deprecjonowanie jego roli w aktywnym wypoczynku. Ich zdaniem, penis nie był w nikogo wymierzony i nie stanowił zagrożenia, zwłaszcza że pozostawał w stanie spoczynku. Zresztą, zdaniem seksuologów, to oczywiste, że rzeźba nagiego mężczyzny przedstawia również jego penisa, a obcięcie tego penisa trzeba traktować jako nieudolną próbę zafałszowania rzeczywistości.

Prezydent z taką opinią się nie zgadza. Czuje się przez artystkę oszukany, gdyż w przedstawianych mu projektach penisa nie było, a autorka dodała go w ostatniej chwili, być może w wyniku jakiejś przelotnej fascynacji. Mimo to – jak doniosła „Gazeta Wyborcza” – ostatecznie zgodził się na przywrócenie spoczywającego w magazynie penisa, a także przeprosił wszystkich, którzy jego zniknięciem poczuli się dotknięci.

Polityka 29.2010 (2765) z dnia 17.07.2010; Fusy plusy i minusy; s. 96
Reklama