Autorka rzeźby otrzymała od prezydenta ultimatum, że albo ona usunie penisa, albo on usunie rzeźbę sprzed aquaparku. Artystka uległa i okaleczyła gimnastyka, co wywołało z kolei totalną krytykę prezydenta ze strony wielu obywateli Zielonej Góry, artystów, a nawet radnych PiS.
Zwolennicy penisa uważają, że jego likwidacja to duża strata dla wizerunku miasta. Jest to, powiadają, niczym nieuzasadniona próba wyparcia penisa z przestrzeni publicznej, a także deprecjonowanie jego roli w aktywnym wypoczynku. Ich zdaniem, penis nie był w nikogo wymierzony i nie stanowił zagrożenia, zwłaszcza że pozostawał w stanie spoczynku. Zresztą, zdaniem seksuologów, to oczywiste, że rzeźba nagiego mężczyzny przedstawia również jego penisa, a obcięcie tego penisa trzeba traktować jako nieudolną próbę zafałszowania rzeczywistości.
Prezydent z taką opinią się nie zgadza. Czuje się przez artystkę oszukany, gdyż w przedstawianych mu projektach penisa nie było, a autorka dodała go w ostatniej chwili, być może w wyniku jakiejś przelotnej fascynacji. Mimo to – jak doniosła „Gazeta Wyborcza” – ostatecznie zgodził się na przywrócenie spoczywającego w magazynie penisa, a także przeprosił wszystkich, którzy jego zniknięciem poczuli się dotknięci.