Archiwum Polityki

Pogaduszki duchów

Kryptolodzy od wieków próbują przesyłać informacje tak, by nikt nie mógł ich rozszyfrować. Artur Ekert, urodzony w Polsce, a pracujący w Singapurze fizyk i matematyk, odkrył nową metodę bezpiecznej komunikacji. Jeśli się upowszechni, skutki będą rewolucyjne.
Artur Ekert to człowiek skromny. Ktoś inny rozprawiałby o swoich licznych i chętnie cytowanych publikacjach czy dyrektorskim stanowisku w kluczowym dla informatyki kwantowej Centre for Quantum Technologies w Singapurze (gdzie mieszka i pracuje przez większą część roku), wykłada też w Oksfordzie. Ale Ekert nieskory jest do samochwalstwa. A przecież odnalazł świętego Graala kryptologii – nauki o sposobach, systemach i technikach szyfrowania informacji.

Ludzie zawsze marzyli o bezpiecznej metodzie szyfrowania. Ludzie zwykli i ci, dla których skutecznie ukryta przed wrogiem informacja była i jest narzędziem sprawowania władzy czy prowadzenia wojny. Początkowo chcąc zaszyfrować wiadomość, przestawiano jej znaki (lub jedne zastępowano innymi), zgodnie z tajną regułą zwaną dziś algorytmem. To metody dziecinnie wręcz proste do złamania (o czym wie każdy miłośnik przygód Sherlocka Holmesa). Z czasem więc wynaleziono sposoby, w których komunikacja mogła odbywać się kanałem publicznym, a tajny był tylko tzw. klucz (określony ciąg znaków), który użyty wedle reguły odszyfrowywał wiadomość. Klucz ten przesyłano osobną ścieżką – np. pocztą kurierską. Ale, niestety, okazało się, że można go ukraść, podsłuchać lub odgadnąć, o czym świadczą burzliwe żywoty szpiegów czy rozszyfrowanie Enigmy.

Po II wojnie światowej z pomocą kryptologom przyszły teoria informacji, statystyka, teoria liczb – nowe nauki, dzięki którym klucze ukrywa się teraz za pomocą skomplikowanych funkcji matematycznych. Mówiąc krótko: odgadywanie tych kluczy jest na tyle czasochłonne i kosztowne, że aż nieopłacalne. Nowoczesne algorytmy kryptograficzne są stosowane np. w Internecie – powszechnie i z powodzeniem, bo ich łamanie przy użyciu tradycyjnych komputerów musiałoby trwać tysiące lat.

Polityka 27.2010 (2763) z dnia 03.07.2010; Nauka; s. 74
Reklama