Raper Chuck D, jeszcze zanim założył słynną grupę Public Enemy, zachwycił się płytą „Electric Mud” Muddy’ego Watersa. Ten album dał mu wiele do myślenia na temat związków między bluesem a hip hopem. W filmie Marca Levina „Ojcowie chrzestni i synowie” Chuck D opowiada o tym wszystkim Marshallowi Chessowi, synowi Leonarda Chessa, żydowskiego imigranta z Polski, który w 1950 r. razem z bratem stał się właścicielem legendarnej chicagowskiej wytwórni płytowej Chess Records. To właśnie ona wydała płytę „Electric Mud”.
Spotkanie Chucka D z Marshallem Chessem, spadkobiercą Chess Records, jest w tym filmie okazją do opowieści o chicagowskim bluesie, jego specyfice i jego pokłosiu. Już pierwsze czarno-białe ujęcia z koncertu Koko Taylor pokazują, czym była i jest nadal ta muzyka. Przede wszystkim nie zakładała niemal żadnych ograniczeń artystycznej ekspresji przy jednoczesnym szacunku dla tradycji. Jest głośna, dużą rolę odgrywa w niej zawsze gitara elektryczna. Bywa też szybka, co zbliża ją zarówno do rhythm’n’bluesa, jak i do rocka. Gdy słyszymy nagrania Muddy’ego Watersa czy Bo Didleya (kolejnego bluesowego giganta związanego z Chess Records), nie dziwimy się, że obaj byli idolami Rolling Stonesów, zespołu, który swoją nazwę wziął z piosenki Watersa i który w 1964 r. z tego właśnie powodu przyjechał do Chicago, aby w studiu Chess Records nagrać płytę. W filmie Levina pojawia się też opinia, wedle której elektryczno-gitarowe donośne brzmienie nie musi być wcale zaprzeczeniem bluesowej tradycji, a „ci z Missisipi grali inaczej, bo w dziurach, gdzie grali, nie było elektryczności”.