Archiwum Polityki

Straszno w Cannes

Złota Palma dla 40-letniego Taja Apichatponga Weerasethakula to nie jedyna niespodzianka 63 Międzynarodowego Festiwalu w Cannes. Jury zlekceważyło wiele znakomitych filmów opowiadających o niepokojach współczesnego świata.
Wygrał niszowy dramat o reinkarnacji, któremu niezwykle trudno będzie się przebić do masowej widowni. „Uncle Boonmee Who Can Recall His Past Lives” (Wujek Boonmee, który umie przywoływać swoje wcześniejsze wcielenia) to tajemnicza, zmysłowa opowieść o śmiertelnie chorym na niewydolność nerek człowieku, który spotyka się przy kuchennym stole z duchami: zmarłą żoną oraz zaginionym synem, powracającym do rodzinnego domu w postaci zwierzęcej (małpoluda z czerwonymi oczami). Ich niespodziewana obecność, rozmowy o zaświatach przypominają mu jego wcześniejsze wcielenia (księżniczki i byka). I skłaniają do odbycia ostatniej mistycznej podróży w głąb dżungli, w której towarzyszą mu ludzie i zjawy.

Fabuła oparta na starym poemacie buddyjskiego mnicha, brzmiąca w streszczeniu naiwnie i bajkowo, została opowiedziana nietypowo, oszczędnymi środkami, jakby chodziło o naturalistyczny dokument. Łamie wszelkie zasady tzw. klasycznej narracji. W pewnym momencie ruchome obrazy zastępują statyczne fotografie. Sekwencje prowadzone są nielinearnie. Nie tylko jury kierowane przez hollywoodzkiego reżysera Tima Burtona musiało przeżyć niemały szok, oglądając bezkompromisową manifestację estetyki therawadyjskiej wrażliwości, z gruntu obcej zachodniej widowni. I pewnie ta absolutna odmienność od wszystkiego, co do tej pory w kinie znamy, zaważyła na przyznaniu głównej nagrody.

Oryginalność filmu przejawia się również w tym, że jest on formalnym eksperymentem, fragmentem większej, multimedialnej całości, wywodzącym się z ambitnego nurtu wideoartu. Powstał jako finałowa, dziesiąta część „Primitive”, projektu, nad którym Tajlandczyk pracował ponad dwa lata, prezentowanego już w kilku galeriach na świecie, m.

Polityka 22.2010 (2758) z dnia 29.05.2010; Ludzie i obyczaje; s. 99
Reklama