Co łączy muzyczne wizjonerstwo ciotecznego wnuka Alice Coltrane i przełom, którego ona dokonywała wspólnie z mężem w latach 60.? Polirytmia, czyli stosowanie w utworze kilku niezależnych partii rytmicznych naraz. Technika prastara, ale zarazem ultranowoczesna. Kalifornijczyk Steven Ellison, bardziej znany jako Flying Lotus, należy do generacji, dla której kluczowa jest właśnie praca nad rytmem. Tyle że jako 26-latek jest już wolny od myślenia twardymi podziałami gatunkowymi na hip-hop, house, techno – zmienia konwencje z pokoleniową lekkością i naturalnością. A na albumie „Cosmogramma” nawiązuje też wprost do jazzowych eksperymentów sprzed pół wieku (na saksofonie gra tu Ravi Coltrane, syn Johna i Alice). Dla fanów muzyki pop w latach 60. jego gęsta, kolażowa muzyka byłaby zapewne nie do zniesienia, ale fani Johna Coltrane’a już wtedy uznaliby ją za porywającą. Dziś zachwycać się nią mogą wszyscy – włącznie z odbiorcami rocka, którzy znajdą tu niespodziankę w postaci gościnnego udziału Thoma Yorke’a z Radiohead.
Bartek Chaciński