Archiwum Polityki

Bohaterowie, nie gwiazdy

Tajemnice ludzkiej duszy, reż. Wim Wenders. Seria „Martin Scorsese prezentuje: The Blues”

Skip James wychodził w 1931 r. ze studia Paramount Records po dwóch dniach nagrań z 40 dol. w kieszeni. Zamiast niepewnego udziału w zyskach, wolał wziąć gotówkę. Kształtujący się blues wyszedł na tym lepiej – 26 piosenek, które ten gitarzysta, pianista i wokalista zarejestrował w czasie sesji, to przyszłe standardy. Oglądane i słuchane w filmie Wendersa we współczesnych wersjach Lucindy Williams, Becka czy Lou Reeda brzmią, jakby powstały wczoraj. Ich prostota jest ponadczasowa, a przekaz – uniwersalny.

James to jeden z trójki bohaterów, których wybrał sobie reżyser „Tajemnic ludzkiej duszy” Wim Wenders. Drugi to ociemniały autor piosenek „Blind” Willie Jackson, który zaczynał karierę w Teksasie, akompaniując sobie na gitarze zbudowanej z pudełka po cygarach. A dziś grywany jest przez kwartet smyczkowy Kronos Quartet oraz gwiazdy folku i popu na wielkich estradach. Wenders odtwarza jego występy na ganku w rodzinnej miejscowości, stylizując je zgrabnie na materiały archiwalne. I znów dorzuca łącznik ze współczesnością – improwizację Marca Ribota wokół jednego z tematów niewidomego mistrza.

Trzeci bohater to J.B. Lenoir – bluesman z Chicago, przez wielki świat muzyczny poznany dość późno, niedługo przed tragiczną śmiercią w wypadku samochodowym. Niemiecki reżyser wynajduje domowe nagrania Lenoira, zarejestrowane przez parę jego szwedzkich wielbicieli, którzy nie zdawali sobie sprawy, że przygotowują w ten sposób materiał o wartości historycznej. Lenoir – podobnie jak pozostałe dwie postacie – jest przede wszystkim jednym z duchów unoszących się nad całym gatunkiem.

Polityka 21.2010 (2757) z dnia 22.05.2010; Kultura; s. 53
Reklama