Chiny coraz żywiej interesują się Arktyką, gdzie topnieje lód i otwierają się nowe i przede wszystkim krótsze szlaki morskie. Rejs z Szanghaju do Hamburga przez Cieśninę Beringa i dalej wzdłuż północnych wybrzeży Rosji jest aż o 6,5 tys. km krótszy niż przez Ocean Indyjski i Kanał Sueski. To wielka gratka dla Państwa Środka, bo aż połowa jego PKB zależy od handlu morskiego. Qu Tanzhou, dyrektor Chińskiej Administracji Arktyki i Antarktydy, zapowiedział na początku maja, że jego polarnicy będą coraz częściej zaglądać w okolice bieguna północnego. Punktem wypadowym będzie Rzeka Żółta, chińska baza naukowa na Spitsbergenie. Trwają też prace nad budową wartego 300 mln dol. lodołamacza badawczego, który wesprze „Śnieżnego Smoka”, do tej pory jedyną taką jednostkę w chińskiej flocie. Chińczycy zdają się wierzyć w potencjał Arktyki – inaczej nie zbudowaliby największej ambasady w Reykjaviku, postawionej z nadzieją, że stolica Islandii stanie się kiedyś węzłowym portem Północy.
Polityka
21.2010
(2757) z dnia 22.05.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 12