Archiwum Polityki

Skłopotana większość

Platforma Obywatelska schowała się pod ziemię. Paradoksalnie dłużej trwa w żałobie niż PiS. Zamilkła, speszona, licząc zapewne na unormowanie sytuacji. Czy to dobra strategia?
Platforma nigdy nie miała takiego ideologicznego zacięcia jak PiS, wyrazistej politycznej identyfikacji, słów-kluczy. Bazowała raczej na propagowaniu normalności, umiarkowanej modernizacji, obiecała nie zawracać specjalnie głowy obywatelom i nie lansować dzikich, godzących w prawa jednostki pomysłów. Był to więc swoisty minimalizm, który po ekscesach pisowskich rządów sprzed trzech lat wystarczał do zdobycia sympatii wyborców. Ale też był to czas politycznej prozy. A teraz nadszedł okres mityczno-symboliczny, gdy w cenę wzrosły emocje, pojawiła się egzaltacja, uwznioślanie i robienie sacrum z tego, co przed katastrofą smoleńską pozostawało marnym profanum.

Nastąpiła znacząca redukcja racjonalizmu, a polityka i ideologia stały się polem moralnego szantażu. Na najtwardszy elektorat Platformy taki szantaż nie działa, ale potęga tej partii zawsze polegała na umiejętności przyciągania wyborców ze środka, z chwilowego zaciągu, którzy nie są tak podatni na wdzięki PO, aby na pewno nie dali się skusić przeciwnej drużynie.

Tymczasem politycy PiS, dotąd uchodzący za kłótliwych cyników, nagle przywdziali szaty romantyków i obnoszą się z dobrocią i męczeństwem. Niewykluczone, że 10 kwietnia wydobył partię Jarosława Kaczyńskiego z izolatki dla politycznie trędowatych, że ugrupowanie to pozbyło się w oczach opinii publicznej piętna Leppera i Giertycha, śmierci Barbary Blidy i ekscesów Zbigniewa Ziobry. Dostali rozgrzeszenie. To nie oznacza jeszcze automatycznie wyborczego sukcesu, ale na pewno droga do niego stała się wyobrażalna.

Z niektórych wypowiedzi polityków Platformy można wnioskować, że po raz kolejny zostanie przez nich uruchomiona taktyka „straszenia pisem” i przypominania zdarzeń z czasów zaprowadzania IV RP.

Polityka 20.2010 (2756) z dnia 15.05.2010; Temat tygodnia; s. 16
Reklama