Nowy tymczasowy rząd w Kirgistanie, utworzony po upadku prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, szybko przedłużył umowę z Amerykanami dotyczącą dzierżawy bazy wojskowej Manas koło Biszkeku (newralgicznej, jeśli chodzi o amerykańskie dostawy do Afganistanu). Ale przy okazji przejrzał rachunki, z których wynika, że w ciągu 5 lat prezydentury Bakijewa kupiono 1,8 mln ton paliwa od Rosjan po cenach przyjacielskich, a sprzedano Amerykanom po światowych, zaś wielomilionową różnicę zagospodarował klan prezydencki. Całą operacją kierował syn prezydenta Maxim. Poprzedni prezydent, Askar Akajew, obalony przez Bakijewa podczas rewolucji tulipanów, stosował podobny proceder. Amerykanie byli tego świadomi, bo nawet pomagali potem odzyskać zagrabione sumy, ale w przypadku bazy Manas nie ma co wybrzydzać. Drugiej takiej szukać ze świecą.
Polityka
20.2010
(2756) z dnia 15.05.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 10