Archiwum Polityki

Poszło z pyłem

Wulkaniczny pył z islandzkiego krateru Eyjafjallajökull, który przez tydzień paraliżował ruch lotniczy nad Europą, powoli opada. Zaczęło się liczenie strat. Pytanie tylko: kto je teraz pokryje?

To był dla naszego kontynentu koszmarny tydzień. Setki tysięcy ludzi zostało nagle pozbawionych możliwości podróży, odciętych od domu, pracy, interesów, wyjazdów urlopowych. Wyludnione lotniska, oblężone dworce kolejowe, walka o miejsca na promach i w autokarach. Takie sceny Europa oglądała przez kilka dni. Każdy podróżny pozbawiony możliwości lotu miał inną historię do opowiedzenia: ktoś usiłował dotrzeć na ślub, ktoś musiał stawić się w sądzie, inny jechał na podpisanie biznesowego kontraktu, kolejny wracał z przerwanego nagle urlopu, bo w firmie czekali.

Powrócić do domu z zagranicznych wakacji nie mogło 10 tys. polskich turystów. W Afganistanie na zluzowanie i transport do kraju czekali polscy żołnierze. Niemcy emocjonowali się perypetiami kanclerz Angeli Merkel i towarzyszącej jej rządowej delegacji wracającej z USA. Ponieważ Berlin został odcięty przez chmurę, samolot wylądował w Lizbonie. Następnego dnia ekipie udało się dolecieć do Rzymu, skąd dalej ruszono na kołach. Podróż autobusem z przygodami (na autostradzie strzeliła guma) trwała dwa dni. Dlatego pani kanclerz nie dotarła na pogrzeb polskiej pary prezydenckiej. Na skutek paraliżu lotniczego nie pojawiło się też w Krakowie kilkadziesiąt innych oficjalnych delegacji.

Prawie jak wojna

Wiadomości przekazywane przez media sprawiały wrażenie, jakby toczyła się wojna.

Każdego dnia informowano, jakie tereny znajdują się pod okupacją chmury, a gdzie jeszcze toczy się normalne życie. Brytyjski rząd wysłał okręt wojenny do Hiszpanii po swoich obywateli, a pozostałych wezwał, by zmierzali nad kanał La Manche, skąd będą przerzuceni na wyspę. Zupełnie jak siedemdziesiąt lat temu pod Dunkierką.

W tym samym czasie linie lotnicze usiłowały ratować sytuację korzystając z najbardziej na południe wysuniętych lotnisk, wolnych od okupacji chmury.

Polityka 18.2010 (2754) z dnia 01.05.2010; Ludzie i obyczaje; s. 101
Reklama