Archiwum Polityki

Nagrody Historyczne 2010

Co sprawia, że zgłoszona książka awansuje do nagrody? Oczywiście – walory naukowe bądź popularyzacyjne (najlepiej jedno i drugie). Z pewnością – oryginalność tematu i sposób ujęcia, nowatorstwo i odkrycie nieznanych źródeł bądź nowe spojrzenie na te już wykorzystywane. Last but not least: walory pisarskie. Ale to wszystko to oczywista oczywistość. Tak się składa, że jestem członkiem sądu konkursowego innej prestiżowej nagrody historycznej i jest dla mnie rzeczą ciekawą, a niekiedy zabawną, kiedy uświadamiam sobie, że bardzo wartościowe – moim zdaniem – dzieło znajduje uznanie w oczach jednego, bardzo szanowanego gremium, a nie znajduje go u drugiego, również bardzo szanowanego. Ale... i do tego właściwie zmierzam: jest jeszcze jeden czynnik, który może przesądzić o nagrodzie, a mianowicie siła konkurencji w danym roku. Ma to znaczenie szczególnie w odniesieniu do naszej nagrody. Inne nie stawiają ograniczeń terminem wydania: książka może być wydana w miesiącu poprzedzającym decyzję, mogła zostać wydana nawet przed dwoma laty, lecz do czasu decyzji była pomijana. Nasz regulamin natomiast stawia pod tym względem ograniczenie: książki przez nas oceniane muszą być wydane w minionym roku kalendarzowym.

Po co ten wstęp? Po to, by oznajmić, że w tym roku było bardzo trudno przebić się do finału. Z powodu nadmiaru bogactwa. Obfitował 2009 r. mnóstwem dobrych i bardzo dobrych monografii historycznych, a wyjątkowy urodzaj był na biografie. Wymienię te, które nam zgłoszono, spośród których wypatrywaliśmy kandydatów do nominacji (alfabetycznie): Patrycja Bukalska: „Rysiek z Kedywu. Niezwykłe losy Stanisława Aronsona” (Znak); Anita Burdman- Feferman i Solomon Feferman: „Alfred Tarski.

Polityka 18.2010 (2754) z dnia 01.05.2010; Historia; s. 76
Reklama