To nie powinno się udać. Po przeciwnych stronach barykady stanęli mnich i teolog Marcin Luter oraz papież Leon X z rodu Medyceuszy z całą potęgą Rzymu wspieraną przez chrześcijańskich władców XVI-wiecznej Europy. Kiedy więc wzburzony praktykami odpustowymi zakonnik 31 października 1517 r. ogłaszał swoje 95 tez, papieski Rzym wciąż dobrze się bawił. Jednak poglądy Lutra szybko zyskały poklask wśród niemieckiego ludu – mimo że kościelni krytycy okrzyknęli go heretykiem i kacykiem. Doktor Marcin w swym gniewie na kościelne zepsucie był podobny do człowieka, który przykłada zapałkę do suchego stogu siana; wzniecił iskrę, która w mgnieniu oka ogarnęła całą Europę.
Kim był ten gorliwy mnich, którego wystąpienia przyczyniły się do podziału zachodniego chrześcijaństwa? Co sprawiło, że stał się on ojcem ponad 500 działających dziś Kościołów i sekt protestanckich, które w znakomitej większości nie chcą mieć z nim nic wspólnego?
Nieomylna jest tylko Biblia
Urodził się w Niemczech w 1483 r. Dorastał w tradycyjnej rodzinie, a szerzej – kulturze. Ojcu Hansowi zależało, by syn odebrał solidne wykształcenie. Relacje z rodzicem miały kluczowy wpływ na psychikę i życiowe decyzje Marcina. Ojciec był „wesołym kompanem, zawsze skorym do żartów i rozrywki” – zanotował. Jednak Hans miał też drugie oblicze. Nie znosił sprzeciwu. Był apodyktyczny i surowy. To przełożyło się na wiarę syna. W takich kategoriach postrzegał Boga – widząc w nim surowego, gniewnego i nieskorego do miłosierdzia Sędziego.
W 1505 r. Luter zaczął studia prawnicze – zgodnie z wolą ojca. Ale zaraz je przerwał, ku niezadowoleniu starego Hansa. Złość była jeszcze większa, gdy syn oświadczył, że chce zostać księdzem.