Jarosław Gowin, w odpowiedzi na sugestię rozmawiającego z nim dziennikarza „Polski”, iż Komorowski zgolił wąsy, bo już wcześniej wiedział, że to on zamiast Tuska będzie ubiegał się o prezydenturę: „Gdyby decyzja, kto zostanie przyszłym prezydentem Polski, zależała od wąsów marszałka Komorowskiego, to trzeba by się poważnie zastanowić, czy demokracja jest rzeczywiście najlepszym z ustrojów”.
Polityk Platformy z Lublina, który o decyzji Tuska dowiedział się z wieczornych wiadomości telewizyjnych, poskarżył się anonimowo prasie: „PO jest partią wodza, jego najbliższych żołnierzy i pojedynczych emisariuszy w regionach. Reszta działaczy to masa wyborcza, która o kluczowych wewnętrznych sprawach dowiaduje się z mediów”.
O wszystkim wiedziała natomiast wcześniej żona premiera. „Swoją decyzję skonsultował ze mną i z dziećmi. Ma nasze pełne poparcie – zdradziła jednemu z tabloidów. – Może na nas liczyć w każdej chwili”.
Na stronie internetowej PiS pojawił się komentarz zaczynający się od zdania: „Kaczyńscy to wojownicy, a Donald Tusk to cherlawy amator kręconych lodów...”, który nie wzbudził zachwytów czytających. W związku z tym szefowa klubu PiS Grażyna Gęsicka złożyła stosowne wyjaśnienie: „Artykuł powinien się znaleźć w rubryce pół żartem, pół serio, a nie w aktualnościach. Ktoś się pomylił”.
Sytuację po rezygnacji Tuska skomentował w „Fakcie”, stojący po kolana w białowieskim śniegu, Włodzimierz Cimoszewicz: „Łatwo nie będzie, bo PiS z pomocą TVP stanie na głowie, żeby ludzie uwierzyli, że chodzi znowu o odparcie krzyżackiej nawały, buntu Kozaków z udziałem tatarskiej ordy i neobolszewickiego spisku, który oczywiście zostanie we właściwym czasie wykryty przez jakiegoś magistra z IPN”.