Profesor Tomasz Nałęcz ogłosił w prasie: „nie chcę być padliną, którą żywi się polska prawica”. Zrobił to informując równocześnie, iż będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Chce bowiem w ten sposób walczyć ze złem, które „bierze się z tego, że dwa dominujące ugrupowania – PiS i PO – mają monopol i komfort działania, bo nikt im nie zagraża. I dlatego, choć te dwa dzikie basiory wzajemnie duszą się i mordują, w lesie polskiej polityki mogą robić, co chcą. Potrzebny jest myśliwy z flintą, który ich przegoni”.
Prokuratura dała świadectwo moralności, a gazety doniosły, że prezes IPN Janusz Kurtyka nie uwiódł dziennikarki za pomocą teczek z tajnymi dokumentami. Doniesienie złożone przez grafika „Gazety Polskiej” dotyczyło uwiedzenia jego żony – reporterki tego tygodnika. Donosiciel nie czekając na wynik śledztwa wystąpił o rozwód. Z żoną, bo z „Gazetą Polską” rozwodu udzielono mu już wcześniej.
Esbecy rozpanoszyli się w naszym kraju niepomiernie. Zdaniem bielskiego posła PiS Stanisława Pięty elity naukowe w naszym kraju, „jak wszystkim wiadomo, opanowane są przez pracowników i agentów służb bezpieczeństwa PRL”. Rektorzy, dziekani, kierownicy instytutów naukowych zdobywali stopnie naukowe dzięki zasługom dla „bezpieki”. Dziś rządzą nauką i to oni mieliby wg przygotowywanej przez PO ustawy o IPN decydować o składzie Rady Instytutu Pamięci Narodowej – denerwuje się poseł Pięta.
Czego będzie nauczała odnowiona przez Jacka Żakowskiego i Agnieszkę Holland telewizja? – pyta Robert Mazurek w „Rzepie” i sam odpowiada: „telewizja będzie nauczała, że jarzyny są zdrowe”. A odnowienie TVP będzie możliwe, gdy „zamiast pazernych polityków miliardami z telewizji zarządzać będą owi ascetyczni reżyserzy nigdy nie wyciągający łapki po swoje.