Kobiety, seks, związki, szczypta mediów, polityki. Wszystko okraszone ostrym językiem, doprawione kontrowersją. Przepis się sprawdza. Tak zgotowane danie, jakim był w 2005 r. blog www.kominek.in, posmakowało sporej rzeszy internautów. Są też przeciwnicy. W komentarzach toczą się wojny. Jedni obrzucają autora stekiem wyzwisk, oskarżają o schlebianie niskim gustom internautów. Inni okazują uwielbienie. A tymczasem Kominek stał się jednym z najpopularniejszych blogerów w Polsce (jego strony przyciągają miesięcznie ponad 200 tys. czytelników). A już na pewno najbardziej wyrazistym.
Jego internetowy dziennik istnieje cztery lata. Zgromadził ponad pół tysiąca tekstów autora i kilkaset tysięcy komentarzy do nich. Od 2006 r. króluje w rankingach platformy blox.pl. Spośród wszystkich 1,28 mln komentarzy, które w 2008 r. znalazły się na blox.pl, ponad 100 tys. pojawiło się pod tekstami Kominka. Jak wytłumaczyć ten fenomen?
Zakładając bloga nie zaczął od zera. – Był trollem na forach dyskusyjnych. Razem ze swoim znajomym Bluzgaczem napadali werbalnie na niewinne istoty. Wypracował sobie rozpoznawalny styl. Poczuł nowy rynek – blogi, w momencie kiedy nie były one jeszcze popularne. Pociągnął za sobą pierwszych użytkowników, którzy byli z nim mocno związani na forach. To zapoczątkowało istnienie obecnej społeczności – mówi Michał Olszewski, administrator blox.pl.
Budyń a wolność mediów
Kominek jako jeden z pierwszych zrozumiał, że aby zyskać znaczenie, trzeba być widocznym. – Nie zdobył swojej popularności dlatego, że pisał ładne, okrągłe słówka, tylko dlatego, że był charakterystyczny – mówi Jacek Gadzinowski, ekspert PR, marketingowiec, autor strony www.gadzinowski.pl. Przyzwyczaił swoich czytelników do kontrowersji.