Archiwum Polityki

Bóg za czarnym lasem

Iwan Wyrypajew jest najbardziej znanym na świecie rosyjskim dramaturgiem i reżyserem młodego pokolenia. Właśnie reżyseruje w Warszawie swój „Lipiec”, z Karoliną Gruszką w roli głównej,

Iwan Wyrypajew lubi narzekać. Że pisze mało, bo mniej więcej jedną sztukę na dwa lata. Że poza Moskwą w Rosji grany jest tylko jego „Dzień Walentego” – sztuka napisana na prośbę aktorki Jekateriny Wasiljewej, o której może powiedzieć tylko tyle, że raz na zawsze oduczyła go pisania na zamówienie. Że po jego sztuki sięgają głównie grupy eksperymentalne, które są w stanie zapłacić autorowi 1,5–2 tys. euro i w dodatku spłatę rozkładają na kilka lat. Że na Zachodzie jego twórczość jest opacznie rozumiana. – Dużo moich sztuk idzie w Niemczech. Nigdy nie widziałem żadnego spektaklu, nie mam czasu, żeby jeździć, ale niedawno pojechałem odebrać nagrodę i kiedy przeczytałem, co napisali w uzasadnieniu, to mi się słabo zrobiło. „Lipiec”, sztuka bardzo religijna, gdzie nie ma w ogóle żadnej codzienności, żadnych elementów społecznych, została zinterpretowana jako opowieść o człowieku, który zachowuje się okrutnie, ponieważ został do tego doprowadzony przez system, ciężkie warunki życia w Rosji. Najwyraźniej ja u nich funkcjonuję jako autor społecznie zaangażowany, a moje sztuki są wykorzystywane do budowania stereotypowego obrazu Rosji.

Mówi, że w debiucie filmowym, „Euforii”, w której w malowniczej scenerii stepów i załomów Donu próbował odrodzić antyczny mit miłości tragicznej, nie udało mu się właściwie wyważyć proporcji między obrazem a słowem. A tak w ogóle to właśnie po raz kolejny czyta „Ikonostas i inne szkice” prawosławnego filozofa Pawła Florenskiego i dochodzi do wniosku, że jego sztuki są niczym wobec głębi i prawdy ikon.

Tymczasem Iwan Wyrypajew jest laureatem najważniejszych rosyjskich festiwali teatralnych: Złota Maska i Nowaja Drama. „Tlen”, grany na awangardowej moskiewskiej scenie Teatr.

Polityka 41.2009 (2726) z dnia 10.10.2009; Kultura; s. 58
Reklama