Archiwum Polityki

Kupą na przekupki

Ze stolicy znikają ostatnie bazary. Szkoda...

Zniknął z Warszawy największy bazar współczesnej Europy, czyli Stadion X-lecia. Wcześniej, i bez krwawego widowiska, zlikwidowano najgłośniejszy i najbardziej snobistyczny bazar stołeczny przy ulicy Polnej. Tam przez niemal cały PRL można było kupić to, czego gdzie indziej nie było: świeże i wędzone ryby prosto z mazurskich jezior, polędwicę, cielęcinę, dziczyznę oraz owoce cytrusowe, zanim statki polskiej floty przywiozły je na święta Bożego Narodzenia, no i oczywiście warzywa, jaja, drób.

Gdy w stolicy zaczęto wznosić szklano-aluminiowe gmachy, stragany do prestiżowej dzielnicy przestały pasować. Kupcy z Polnej zawiązali więc spółkę i wybudowali sporą halę, w której są do dziś. Ale to już nie jest handel bazarowy. Zwłaszcza gdy wśród straganów z owocami, warzywami, rybami, dziczyzną pojawiły się stoiska z owocami morza oraz drogimi winami z całego świata. Polna to lepszy sklep. Podobnie stało się i przy Gdańskiej. Targ z placu trafił pod dach hali. Kolejny bój trwa na Ochocie, gdzie władza zachęca kupców do wspólnej inwestycji likwidującej targowisko na placu, które ma zostać przeniesione do piętrowej hali.

Drżą o swoje stragany kupcy z ostatnich ulicznych bazarów przy Wałbrzyskiej, Racławickiej i Bytnara. Na razie nic chyba nie zagraża wspaniałemu targowisku przy placu Szembeka. Zwłaszcza że część tego bazaru już skryła się pod dachem.

Wojnę z przekupkami i straganiarzami miasto prowadzi już od paru stuleci. Stanisław Milewski w swej książce „Intymne życie niegdysiejszej Warszawy”, w rozdziale „Brzuch miasta”, opisuje właśnie stołeczne targowiska i... walkę z nimi rajców miejskich, bogatego mieszczaństwa i Kościoła. Handlarzy pietruszką przeganiano z ulic i placów, gdy tylko kocie łby zastępowała lepsza nawierzchnia, a na miejscu peryferyjnych ruder wyrastały reprezentacyjne gmachy oraz kościoły.

Polityka 39.2009 (2724) z dnia 26.09.2009; Ludzie i obyczaje; s. 118
Reklama