Archiwum Polityki

Baza bez bazy

Osama ibn Laden znowu dał głos, ale jego organizacja jest cieniem swej dawnej potęgi. Al-Kaidę toczy kryzys, nie tylko finansowy.

Źle się dzieje w państwie afgańskim. W samym tylko 2009 r. z rąk talibów i z powodu błędów sił NATO zginęło ponad 1300 cywilów i żołnierzy. Instytucje państwowe funkcjonują źle, wybory okazały się trudniejsze do przeprowadzenia niż w Iraku, Pakistan realizuje w Afganistanie swoje strategiczne interesy, a w państwach NATO odżywa dyskusja nad celowością misji afgańskiej. W tej sytuacji pocieszeniem, jakkolwiek marnym, jest fakt, że przynajmniej jeden element pakistańsko-afgańskiej układanki ma się gorzej – Al-Kaida.

Baza Osamy ibn Ladena znalazła się w bezprecedensowym kryzysie. Brakuje jej funduszy i rekrutów, poparcie dla skrajnie salafickiej ideologii wyraźnie spada, a goszczący Al-Kaidę pakistańscy talibowie stracili w sierpniu najważniejszego przywódcę, Bajtullaha Mehsuda. Na dodatek armia pakistańska naciera na talibów i Al-Kaidę ze wschodu, a Amerykanie kontynuują bezzałogowe naloty z zachodu. Członkom organizacji coraz trudniej jest się przemieszczać, nie mówiąc już o szkoleniach czy innej formie aktywności.

Rdzeń organizacji działający na pograniczu afgańsko-pakistańskim to zaledwie kilkaset osób,

głównie Arabów, Tadżyków, Uzbeków i Czeczenów. Niektóre dane mówią o kilku tysiącach członków, jeśli uwzględnić grupy Al-Kaidy w innych regionach świata muzułmańskiego (np. Jemenie, Afryce Północnej), które z różnych powodów przyłączyły się do siatki. Ale w samym Pakistanie i Afganistanie Al-Kaida to element napływowy – przez Pasztunów uważani są za obcych, w przeciwieństwie do rodzimych talibów, którzy mają znacznie większą władzę i poparcie pośród pasztuńskich plemion.

Członkowie Al-Kaidy znajdują w Pakistanie schronienie tylko dzięki gościnności talibów, których z „obcymi” łączy wspólny wróg. W tym regionie to talibowie są największym problemem, a nie Al-Kaida, która gospodarzom ma coraz mniej do zaoferowania.

Polityka 39.2009 (2724) z dnia 26.09.2009; Świat; s. 105
Reklama