Archiwum Polityki

Piksel świadkiem

Rozmowa z prof. Hanym Faridem, światowej sławy specjalistą w dziedzinie wykrywania fałszerstw zdjęć i nagrań cyfrowych

Marcin Rotkiewicz: – Jedna z amerykańskich gazet napisała, że można o panu nakręcić niezły serial sensacyjny.

Hany Farid: – To chyba lekka przesada, ale rzeczywiście na brak ciekawej pracy nie narzekam. Może nawet starczyłoby materiału na scenariusz do kilku odcinków „CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas”.

Istnieje jakaś nazwa dla pańskiej profesji?

To, czym się zajmuję, to analizowanie manipulacji zapisem cyfrowym. A dokładnie wykrywanie fałszerstw zdjęć zrobionych za pomocą cyfrowych aparatów fotograficznych, nagrań wideo, a ostatnio również plików dźwiękowych.

To chyba ma pan sporo pracy. Do przerobienia zdjęcia czy nagrania wystarczy dziś domowy komputer i ogólnie dostępne programy.

Manipulowanie obrazem fotograficznym nie jest wynalazkiem ery komputerowej. Robi się to od XIX w. Np. na znanym zdjęciu Abrahama Lincolna z około 1860 r. głowa należy do niego, ale reszta ciała do senatora Johna Calhouna. To, co się rzeczywiście zmieniło w porównaniu z tamtymi czasami, to łatwość, z jaką można dziś manipulować fotografiami.

Czy w związku z tym liczba fałszerstw znacznie wzrosła?

Nie znam dokładnych danych, bo chyba nikt nie prowadzi tego typu statystyk. Ale mam wrażenie, że z roku na rok takich oszustw przybywa zarówno w prasie drukowanej, jak i w Internecie.

Dlaczego, jako jeden z pierwszych na świecie, zainteresował się pan tym zagadnieniem?

Prawdę mówiąc, trochę zdecydował o tym przypadek. Po obronieniu doktoratu dostałem stypendium w słynnym Massachusetts Institute of Technology. Pewnego dnia stałem w kolejce w uczelnianej bibliotece i z nudów wziąłem do ręki książkę o dowodach, które zbiera FBI przeciwko podejrzanym.

Polityka 39.2009 (2724) z dnia 26.09.2009; Nauka; s. 90
Reklama