Archiwum Polityki

Brudna sprawa

Jak niszczyć odpady medyczne: spalać czy sterylizować? Problem próbują rozwiązać posłowie. Na razie z trudem ustalają fakty.

Wydawać by się mogło, że sposób niszczenia zużytych w szpitalach igieł, strzykawek, opatrunków czy przeterminowanych lekarstw nie powinien budzić emocji. Ale nie u nas! Tę sprawę reguluje ustawa o odpadach, którą właśnie nowelizuje sejmowa komisja ochrony środowiska, a w tle trwa gorący spór polityków, ekspertów i lobbystów.

Medycznych śmieci jest rocznie ok. 200 tys. ton. Co prawda, ich większość nie jest groźna dla ludzi ani środowiska, ale blisko 30 tys. ton ma właściwości zakaźne – z uwagi na obecność bakterii, toksyn lub chemikaliów wykorzystywanych w laboratoriach. One właśnie wzbudzają największe kontrowersje: spalać je czy dezynfekować w autoklawach, a następnie wywozić na podmiejskie wysypiska śmieci?

Obowiązujące prawo nakazuje placówkom medycznym niszczenie niebezpiecznych odpadów w spalarniach. Z pozoru jest to podejście słuszne, bo jak radykalnie usunąć mikroby z zakrwawionych igieł lub innego sprzętu medycznego? Tyle tylko, że jest to metoda droższa od innych i wcale nie obojętna dla środowiska. Inne sposoby (w skrócie polegające na dezynfekcji za pomocą gorącej pary wodnej) są równie bezpieczne, a przy tym tańsze i w krajach Unii Europejskiej całkowicie dozwolone. – Nie jestem przeciwko spalarniom, bo przecież i tak powinny być w nich utylizowane tkanki i niektóre chemikalia – mówi dr Krzysztof Kanclerski z Zakładu Zwalczania Skażeń Biologicznych Państwowego Zakładu Higieny. – Ale dlaczego mamy być jedynym krajem zakazującym unieszkodliwiania odpadów zakaźnych innymi metodami? Czy stać nas na to, by spalarnie drenowały finanse szpitali?

Zdaniem zastępcy głównego inspektora sanitarnego Jana Orgelbranda, 2 mln zł miesięcznie mogłaby zaoszczędzić publiczna służba zdrowia, gdyby można było w Polsce utylizować odpady szpitalne innymi metodami niż spalanie.

Polityka 39.2009 (2724) z dnia 26.09.2009; Kraj; s. 26
Reklama