Ujawniamy nowe fakty świadczące, że policyjny piknik, który wzbudził tyle emocji, z samego założenia miał służyć nieformalnym kontaktom generałów policji i biznesmenów.
Przypomnijmy, w „Polityce” i na jej internetowym portalu (polityka.pl) opisaliśmy imprezę w Muzeum Gazownictwa. Z okazji święta policji odbył się tam piknik, na którym wspólnie bawili się komendanci i biznesmeni (w tym Han Baohua, dyrektor Chińskiego Centrum Handlowego). Wicepremier Grzegorz Schetyna zażądał od podwładnych raportu. Wyjaśnieniem sprawy zajęło się Biuro Kontroli KGP, podlegające komendantowi głównemu policji, który sam też bawił się na pikniku. Z raportu wynika, że bankiet zorganizował policyjny związek zawodowy przy KSP, a pomagała mu Fundacja Wsparcia Policjantów, której finansów na razie sprawdzić nie można. Nie wiadomo więc, kim byli sponsorzy pikniku i czy był wśród nich Han Baohua. Raport stwierdza, że komendant stołeczny Adam Mularz nie miał z organizacją biesiady nic wspólnego. W zasadzie więc nic złego się nie stało.
Tymczasem fakty są następujące. Do kilkudziesięciu biznesmenów rozesłano pismo z prośbą o dofinansowanie pikniku (jeden z egzemplarzy w posiadaniu naszej redakcji). Imprezę nazwano tam „uroczystym spotkaniem koleżeńskim”. Wabikiem dla darczyńców była informacja, że zaproszeni zostaną m.in. goście z MSWiA oraz KGP. Ujawniono też, że gospodarzem bankietu będzie osobiście komendant stołeczny policji (sic!) oraz NSZZP KSP. Prośbę o dofinansowanie imprezy umotywowano następująco: „chcemy, aby przebiegała ona w miłej, wesołej i biesiadnej atmosferze”. I na koniec zaskakująca informacja. „Za całość organizacji imprezy i kontakt odpowiedzialni są przedstawiciele Fundacji »Bezpieczny Usynów«, panowie Marek Stańczak i Krzysztof Rosiński” (a więc nie fundacji wymienionej w raporcie).