Wszystkimi, którzy mieli już nadzieję na koniec kryzysu w Polsce, wstrząsnąć musiała wiadomość, która obiegła ostatnio media: Kancelaria Sejmu sprzedała łóżko opalające, będące na wyposażeniu hotelu poselskiego. Fakt, że parlament wyprzedaje meble, i to najniezbędniejsze – jak wiadomo, ważniejsze od tego, co poseł mówi, jest to, jak wygląda – dobitnie świadczy o dramatycznym stanie naszej gospodarki. Żadną pociechą być tu nie może, iż Kancelaria próbowała sprzedać łóżko już wcześniej. Dowodzi to tylko, że posłowie od dłuższego już czasu znali gorzką prawdę o finansach państwa, tylko jak zwykle ukrywali ją przed społeczeństwem. Łóżko, które poprzednio wyceniono na 2 tys. zł i które za tę sumę nie znalazło nabywcy (kryzys, twierdzą ekonomiści, zawsze skutkuje ograniczeniem popytu), teraz poszło za 1600. Eksperymentu nie można zatem uznać za szczególnie udany. Prawdopodobnie będzie to więc jedyne bolesne cięcie wydatków, na które w tym roku zdecydują się parlamentarzyści.