Naród jest przekorny. Kiedy w 1946 r. władza wzywała do głosowania trzy razy „tak” dla nowych porządków – naród nie spełnił oczekiwań i wyniki trzeba było sfałszować, żeby były politycznie poprawne. Teraz, kiedy góra wzywa, żeby głosować trzy razy „tak” dla Powstania Warszawskiego i trzy razy „nie” dla PRL – doły znów nie dorastają do oczekiwań rządzących. W kolejnym referendum trzeba będzie liczyć głosy pod okiem policji historycznej PiS, która działa nadal, ponieważ Platforma wybiera przyszłość, ma tylko pogląd na to, jak należy głosować w najbliższych wyborach. Przeszłość pozostawiła braciom.
Nowa polityka historyczna polega na tym, że to, co komuniści poniżali – ma być wyniesione, a to, co wynosili – ma być poniżone. Z Powstania Warszawskiego ocalały tylko fotografie partyzantów uzbrojonych po zęby w granaty, karabiny i pistolety, a z czasów PRL zachowały się tylko trzy fotografie: znudzone ekspedientki na tle gołych haków (a nie znudzone haki na tle gołych ekspedientek), szczęśliwy nabywca papieru toaletowego oraz ZOMO w akcji. Repertuar ten narodowi już się przejadł. W kolejnym referendum głosuje on trzy razy „nie” za pomocą pilotów TV, żeby oglądać niesłuszne filmy i kabarety „Made in PRL”, mimo że niosły fałszywe treści – „Wojna domowa” dotyczyła wojny w rodzinie, a nie wojny z totalitaryzmem, zaś „Czterdziestolatek” dział się na budowie, a nie w ruinie. O takich szkodliwych serialach, jak „Czterej pancerni i pies” czy „Stawka większa niż życie”, nie wspominam.
Mimo ogromnych i kosztownych wysiłków krzewicieli nowej polityki historycznej, mimo wystaw ulicznych, reedukacji, muzeum komunizmu w budowie, filmów, propagandy w mediach publicznych, ciągle jeszcze „pieriekowka”, czyli wychowanie nowego człowieka, z nową pamięcią, napotyka opór, ba, nawet dywersję.