W środku lata minęła 50 rocznica głośnej w annałach polityki światowej tzw. debaty kuchennej między radzieckim przywódcą Nikitą Chruszczowem i ówczesnym wiceprezydentem USA (późniejszym prezydentem) Richardem Nixonem, który na fali ocieplenia odwiedził Moskwę. Dwaj politycy zwiedzali amerykański pawilon na wystawie w parku Sokolniki. Chruszczow był autentycznie przekonany o wyższości komunizmu i nerwowo zareagował na pokaz umeblowanej kuchni, zwłaszcza że Nixon zapewniał, iż amerykański robotnik ma jedzenia pod dostatkiem, a przyrządy kuchenne ułatwiają przygotowanie posiłków. „A może jest i maszyna do wpychania jedzenia do ust? Wiele z tego, co tu pokazujecie, to interesujące, ale w życiu nieprzydatne” – odciął się przywódca ZSRR. Zupełnie jednak stracił dobry humor na wieść o przyjętej przez Kongres USA rezolucji popierającej ujarzmione narody w strefie radzieckiej. „Proszę wybaczyć, że użyję mocnego chłopskiego słowa dla wyklarowania sytuacji. Ta rezolucja śmierdzi. Śmierdzi jak świeże końskie gówno, a nic nie śmierdzi gorzej od tego” – ocenił Chruszczow. Nixon wypalił: „Przewodniczący się myli. Też wychowałem się na farmie. Świńskie gówno śmierdzi nawet gorzej”. Nixon tłumaczył w pamiętnikach, iż wiedział, że Chruszczow w młodości pasał świnie, a ponadto iż sowiecki przywódca szanuje tylko takich, co mu się stawiają. Zimna wojna minęła, ale drukujemy Obamie do sztambucha.