Archiwum Polityki

Żeby nas nie zatkało

Nieważne, czy z powodu choroby ktoś jest przykuty do łóżka, czy podczas podróży siedzi w bezruchu kilkanaście godzin. W jednym i drugim przypadku życie może być zagrożone.

Jak możemy zapewnić krwi swobodny powrót do serca? Najprościej – często unosić nogi i poruszać stopami. – Dzięki uruchomieniu tzw. pompy mięśniowej w łydkach i udach krew nie zatrzyma się w żyłach i nie zaczną tworzyć się w nich zakrzepy – mówi prof. Witold Z. Tomkowski, prezes Polskiej Fundacji do Walki z Zakrzepicą Thrombosis.

Bo jak inaczej krew ma płynąć z dołu do góry? Tętnicami dopływa do koniuszków palców, ale musi stamtąd wrócić. Żyły powierzchowne i głębokie odprowadzą ją ze stóp, łydek, podudzi i ud do tułowia, skąd następnie trafi do prawej połowy serca i do płuc (gdzie zostanie zaopatrzona w tlen), ale by mogła całą drogę pokonać wbrew sile grawitacji, musimy sami – dzięki pracy mięśni – wypchnąć ją ku górze. Owszem, w ścianę żył wbudowane są specjalne zastawki, które uniemożliwiają cofanie się krwi, ale to poruszanie nogami jest jedynym mechanizmem pobudzającym jej przepływ.

Im krew wolniej płynie, tym większe jest ryzyko powstania zakrzepu, ponieważ zwolniony przepływ pobudza działanie układu krzepnięcia – mówi prof. Tomkowski. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie sami zmierzyć tempa, w jakim krew przepływa przez nogi, ale nie jest to wcale konieczne. Wystarczy, by nie siedzieć długo ze spuszczonymi nogami ani nie leżeć nieruchomo w łóżku. Ryzyko pojawienia się choroby zakrzepowo-zatorowej jest wtedy dużo mniejsze. Problem w tym, że połowa zakrzepic żył głębokich przebiega bezobjawowo i dopiero dramatyczne, zagrażające życiu powikłanie, jakim jest zator tętnicy płucnej, wywołuje alarm. – Gdy oderwana skrzeplina popłynie z prądem krwi do serca, a następnie do tętnicy płucnej i ją zatka, może spowodować śmierć w ciągu kilku sekund – ostrzega prof. Tomkowski.

Po zawałach serca i udarach mózgu to trzecia choroba układu krążenia zagrażająca bezpośrednio życiu; można ją skutecznie leczyć, jeśli w porę zostanie rozpoznana.

Polityka 33.2009 (2718) z dnia 15.08.2009; Nauka; s. 64
Reklama