Archiwum Polityki

Mandat chroni przed mandatem

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski proponuje zmiany w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora, by parlamentarzyści mogli płacić mandaty drogowe bez konieczności uchyleniu immunitetu. To od samego parlamentarzysty będzie zależało, czy zechce przyjąć mandat, czy zasłoni się immunitetem. Zdania na ten temat wśród samych zainteresowanych są podzielone.

Eugeniusz Kłopotek

(PSL): – Mam wrażenie, że to populistyczna propozycja. Jeśli wejdzie w życie, to będę przyjmował mandat tylko wtedy, gdy przekroczę prędkość jadąc w prywatnych sprawach. Ale jeśli będę zatrzymany spiesząc się na spotkanie związane z obowiązkami poselskimi, to mandatu na pewno nie przyjmę. Często przekraczam prędkość, ale nie drastycznie.

Łukasz Tusk

(PO), najmłodszy poseł, zatrzymany podczas jazdy 112 km/h przy ograniczeniu prędkości do 50. Bez immunitetu dostałby 500 zł mandatu i 10 pkt karnych: – Generalnie popieram ten pomysł. Ale nie ukrywam, że czasem immunitet mi się przydaje, szczególnie wtedy, gdy spieszę się w sprawach służbowych.

Witold Gintowt-Dziewałtowski

(SLD), zatrzymany za przekroczenie prędkości o 31 km/h i wyprzedzanie na podwójnej ciągłej linii (mandat do 1000 zł i 11 pkt karnych): – Przejeżdżam 6 tys. km w miesiącu. Z jednego końca okręgu na drugi mam 400 km i jestem w ciągłym niedoczasie. Ja proponuję marszałkowi, aby sam zaczął jeździć samochodem i wtedy przekona się, że dobrze wykonując obowiązki poselskie nie ma szans, aby jeździć przepisowo. Będę głosował za tą zmianą, jeśli każdy poseł dostanie samochód służbowy z kierowcą.

Joachim Brudziński

(PiS): – Jeszcze nigdy nie byłem zatrzymany za przekroczenie prędkości, bo staram się tego nie robić. Uważam, że każdy poseł czy senator jest takim samym uczestnikiem ruchu drogowego i powinien stosować się do przepisów.

Polityka 28.2009 (2713) z dnia 11.07.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama