Dom stoi na obrzeżach Bukwałdu (gmina Dywity, na północ od Olsztyna), ale słychać go z daleka. W porach karmienia kwilenia, piski i gruchania niosą się po łąkach i torfowiskach. Niewielkie podwórko otoczone jest wolierami. Ptaki są wszędzie. W stodole, małej piwnicy pod tarasem, a zdarza się, że i w domu. Mewa tymczasowo mieszka w wiatrołapie, w psim kontenerku. Jest bardzo towarzyska i gdy nie śpi, domaga się krzykliwie wypuszczenia na wolność.
– W domu z nami były jeszcze dwie sowy: uszatka i błotna, bez skrzydła, bardzo rzadki gatunek, ale wiosną zeszłego roku odsowiliśmy chałupę – mówi doktor weterynarii Ewa Rumińska.
W starym gospodarstwie od dwóch lat mieści się Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Dzikich,
siedziba Fundacji Albatros i zarazem dom pani doktor, jej męża i ośmioletniej córki. W przyszłości powstanie tu, w zaadaptowanej stodole, specjalistyczna lecznica dla dzikich zwierząt, koordynująca działania sieci ośrodków pierwszej pomocy i rehabilitacji dzikich zwierząt na Warmii i Mazurach, oraz centrum edukacji ekologicznej. A istniejący już ośrodek rehabilitacji ptaków będzie miał ponad hektar wolier i wybiegów.
– Mamy siedem współpracujących ze sobą ośrodków w województwie – mówi Ewa Rumińska, założycielka i prezes fundacji. – Niedaleko od nas, w Dąbrówce, zajmują się ssakami. My nastawieni jesteśmy na ptaki, ale gdy już powstanie lecznica, obejmie opieką wszystkie zwierzęta dzikie. A ośrodek rehabilitacji ptaków będzie funkcjonował przy lecznicy.
Ośrodki, które przyjmują także ssaki, najczęściej ofiary kłusowników, są w Ornecie, Dębinach, Jerzwałdzie, Krutyni. Azyl prowadzony przez Pawła Bednarczyka, specjalizacja ptaki drapieżne, jest najlepszy pod względem infrastruktury.