Archiwum Polityki

Narkoporażka

Stany Zjednoczone przegrały wojnę z narkotykami. Nie pomogła policja, drakońskie kary ani palenie upraw. Czy nadchodzi kres prohibicji?

Tak sobie myślę o tych wszystkich sposobach na dodatkowe dochody – wyznał w maju Arnold Schwarzenegger, gubernator Kalifornii z ramienia republikanów – powinniśmy przestudiować bardzo starannie, co robią inne kraje, które zalegalizowały marihuanę i inne narkotyki. Jakie to miało efekty?”. Eksperci policzyli i wyszło im, że legalizacja i opodatkowanie samej tylko marihuany przyniosłoby Kalifornii 1,34 mld dol. dochodu rocznie. To za mało, by zatkać dziurę w tegorocznym budżecie (24 mld dol. według ostatnich rachunków) i uchronić stan przed bankructwem, ale w biedzie każdy grosz się przyda.

Już w 1996 r. Kalifornijczycy zgodzili się w referendum na legalizację marihuany „do celów medycznych” i okazało się, że niebo nie spadło nikomu na głowę. Dziś według sondaży aż 56 proc. mieszkańców stanu popiera pełną legalizację tego narkotyku, a deputowany parlamentu Kalifornii z San Francisco przygotowuje już projekt stosownego prawa stanowego. W tej chwili handlu narkotykami zakazuje wprawdzie prawo federalne, ale nawet symboliczna legalizacja byłaby zwrotem w amerykańskiej polityce: w praktyce przyznaniem się do fiaska trwającej od 40 lat wojnie z narkotykami.

W 1971 r. Richard Nixon ogłosił narkotyki „wrogiem publicznym numer jeden”

i oficjalnie wypowiedział im wojnę. Inaczej niż w wojnie z terroryzmem, tu dla Amerykanów najważniejszy był front domowy. Odpowiedzią na zagrożenie były represje – wieloletnie wyroki nie tylko dla handlarzy narkotyków, ale też dla samych narkomanów. Gdy popyt mimo to nie zmalał, Ameryka wyeksportowała wojnę za granicę, do państw zaopatrujących amerykański rynek. Liczono, że uda się zredukować podaż, a resztę załatwią reguły rynku. Ceny w Stanach poszłyby w górę, narkotyki stałyby się trudniej dostępne, a przy okazji spadłyby zyski narkomafii, które dają jej siłę.

Polityka 26.2009 (2711) z dnia 27.06.2009; Świat; s. 74
Reklama