Jest w Polsce tylko jedna ustawa, której prezydent nie ma prawa zawetować i musi podpisać. Ustawa przygotowana przez rząd, której najważniejszego artykułu Sejm nie może w dowolny sposób zmienić. Ustawa, której Senat nie ma prawa odrzucić, a jedynie może zgłaszać Sejmowi propozycje poprawek. Ustawa, dla której rząd musi znaleźć większość parlamentarną pod groźbą rozwiązania Sejmu i przyspieszonych wyborów. Ale również w związku z tym ustawa, za której realizację i efekty rząd bierze na siebie pełną i niepodzielną odpowiedzialność. Jest to najważniejsza z uchwalanych w ciągu roku ustaw – budżet państwa.
Zapisany w ustawie budżet to po prostu zestawienie planowanych na dany rok dochodów i wydatków rządu, a w przypadku, gdy suma wydatków przekracza sumę dochodów (co niestety jest od 19 lat w Polsce stanem nagminnym) – upoważnienie dla rządu do zaciągnięcia w różnej formie długu państwowego po to, aby deficyt sfinansować. Rzeczywiste znaczenie ustawy budżetowej jest jednak większe. Jest to bowiem deklaracja, jaką politykę gospodarczą ma zamiar prowadzić rząd, a jej realizacja jest najważniejszym praktycznym sprawdzianem tego, jak radzi sobie z rządzeniem.
Głównym zadaniem, które stawia przed rządem ustawa budżetowa, jest takie gospodarowanie środkami publicznymi, aby w ciągu roku nie przekroczyć ustalonego poziomu deficytu i łącznej sumy wydatków. Rząd może natomiast dokonywać przesunięć między różnymi pozycjami wydatków, zachowując ich łączną sumę. Może też wydać mniej pieniędzy, niż zapisano. Z kolei wielkość dochodów budżetowych, głównie pochodzących z różnych podatków, to jedynie prognoza. Prognozy dochodów dokonuje się zazwyczaj jeszcze w maju lub czerwcu poprzedniego roku na podstawie oczekiwań dotyczących przebiegu procesów gospodarczych w roku kolejnym.