Archiwum Polityki

List do mordercy

Nadkomisarz Urszula Cur, policyjny profiler, mówi, że oni, niezłapani zabójcy, nigdy nie są spokojni. Lepiej, żeby nie byli. Bo zostawili ślady. Każdy zostawia.

Dalej lubisz lolitki?

Musiałeś wiele razy widzieć ten film z monitoringu w tunelu w mieście B. Pokazywały go wszystkie telewizje: 6 sierpnia 2006 r., godz. 20.30., Marta D., lat 11, wchodzi w podziemia. Koniec filmu. Rozpłynęła się.

Pochowałeś ją 46 km od B., na nieuprawianym polu pod lasem. 26 sierpnia rozgrzebał ją w trawie pies spacerowicza. Była naga, nadgryziona przez zwierzęta. Nadkomisarz Urszula Cur ze śladów, które zostawiają tacy jak ty, układa odciski waszej osobowości. Dlaczego nie wywiozłeś Marty do lasu, gdzie trudniej byłoby znaleźć ciało? Schowałeś ją pod jałowcem, choć miałeś tyle otwartej polany. Chciałeś kontrolować sytuację? Łatwiej to robić na odkrytej przestrzeni. Wziąć lornetkę i patrzeć, czy już się wydało.

Wbiłeś łopatę, zdarłeś warstwę ziemi z rosnącą na niej trawą. Zanim przykryłeś nią ciało, podlałeś je substancją przyspieszającą rozkład. Jałowiec z jednej strony, tej, od której leżała głowa, jest uschnięty. Sekcja wykazała, że Marta była nietknięta fizycznie przez człowieka. Przyczyna zgonu – uduszenie. Ale bez śladów duszenia, uszkodzeń, złamania gnykowej kości nosa. Nic. To był przypadek? Nie chciałeś jej zabić?

5 sierpnia matka Marty zgłosiła na policję zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, gdyż „ma uzasadnione podejrzenie, że jej córka została uprowadzona przez NN”. Zwykle matki nie zgłaszają zaginięć w taki sposób. Mówią: wyszła, nie ma, są wakacje, może gigant? Nie mają „uzasadnionych podejrzeń”.

Znałeś Martę? Pedagodzy szkolni zeznali, że była cwana, taki charakter adwokata – dbała o swoje, pyskata, nie poszłaby z obcym mężczyzną. Przy wyjściu z tunelu krzyżują się drogi przechodniów. Jest też bar, który zawsze oblepiają mężczyźni. Było jeszcze jasno, ktoś zauważyłby szarpaninę.

Polityka 21.2009 (2706) z dnia 23.05.2009; kraj; s. 26
Reklama