Archiwum Polityki

Poparzeni ogniem rewolucji

Rozmowa z Marci Shore, autorką książki „Kawior i popiół”, laureatką tegorocznej nagrody ­historycznej „Polityki”

Justyna Sobolewska: – Dlaczego pisząc o zaangażowaniu pisarzy w komunizm wybrała pani pokolenie przedwojenne: Wata, Broniewskiego, Sterna, Słonimskiego, Tuwima, a także Bruno Jasieńskiego, który ostatnio stał się bohaterem polskich mediów za sprawą instrukcji IPN nakazującej odebranie mu ulicy w rodzinnym Klimontowie?

Marci Shore:

– W czasie studiów zajmowałam się dysydentami w Czechosłowacji, wielu z nich, z pokolenia Milana Kundery, było w młodości rewolucjonistami. Trafili do komunizmu przez przeżycia wojenne. A żeby zrozumieć wojnę, trzeba być nie w Pradze, a w Warszawie. Trzeba zbadać pokolenie intelektualistów, którzy znaleźli swoją drogę do komunistycznej rewolucji, jeszcze zanim pojawił się Stalin.

„Kawior i popiół” jest opowieścią o losach. Znaliśmy je osobno: historię Wata czy Broniewskiego, ale tutaj widzimy całą panoramę.

Wiedziałam, że trzeba zacząć od biografii, przede wszystkim od opowiadania o losach poszczególnych postaci. Hanna Arendt w „Korzeniach totalitaryzmu” pokazuje, że nowa forma totalitaryzmu polegała na zacieraniu granicy między sferą prywatną a publiczną. Chciałam zbadać, jak wyglądały związki i stosunki prywatne ludzi, którzy zakochali się w rewolucji.

Znalazła pani niepublikowane materiały w archiwach?

Miałam szczęście, bo znalazłam się w Polsce, kiedy archiwa zostały otwarte. Jeżeli chodzi o przedwojenną Warszawę, to większość dokumentów, jak wiadomo, przepadła. Z pewnymi wyjątkami, mianowicie archiwum Broniewskiego zachowało się dzięki jego żonom Janinie Broniewskiej oraz Marysi Zarębińskiej – zostało zakopane. Dlatego mogłam tak wiele napisać o Broniewskim. Od jego wnuczki dostałam też listy Wandy Wasilewskiej i Janiny Broniewskiej.

Polityka 20.2009 (2705) z dnia 16.05.2009; Kultura; s. 62
Reklama